Co najmniej 27 osób zginęło w kolejnym ataku islamskiej bojówki Boko Haram w Nigrze. Uzbrojeni dżihadyści wtargnęli do wsi Toumour w regionie Diffa w sobotnią noc. Miejscowość znajduje się zaledwie 10 km od granicy z Nigerią. Podpalili domy i strzelali do wybiegających z nich ludzi. Zabijali nieuzbrojonych mężczyzn, kobiety i dzieci. Znaleziono też wiele zwęglonych ciał osób, które prawdopodobnie spłonęły żywcem. Ogień strawił ponad tysiąc zabudowań.
Celem terrorystów były rodziny nigeryjskich uchodźców, którzy schronili się w tym kraju przed islamską przemocą i dzięki wsparciu ONZ wybudowali swoje domy na ziemi przyznanej im przez państwo.
Ci, którzy przetrwali atak, zmierzają w kierunku stolicy regionu Diffa. Władze przygotowują się do przyjęcia uchodźców.
Po raz kolejny ucierpieli najbiedniejsi, ludzie, którzy nie mają niczego. To było bezprecedensowe barbarzyństwo
– uważa Alessandra Morelli, przedstawicielka Agencji ONZ ds. Uchodźców w Nigrze (UNHCR).
Organizacja opiekuje się w tym regionie ponad 265 tys. uchodźców. Strategia nigeryjskich dżihadystów posiadających bazy także w Czadzie, Kamerunie i właśnie w Nigrze, polega na sprowokowaniu ucieczki wielkich grup osób, aby zdestabilizować obszar wokół jeziora Czad i ułatwić ustanowienie na nim w przyszłości państwa islamskiego. Masakra miała miejsce w dniu wyborów samorządowych i regionalnych oraz na dwa tygodnie przed wyborami prezydenckimi, które ekstremiści chcieli sabotować.
Czytaj także: Nigeria: porwano 300 uczniów