Marzenie o emeryturze trzeba odłożyć na później. Ojciec Święty mianował właśnie abp. Henryka Hosera SAC swoim specjalnym przedstawicielem w Medjugorie.
To wyraz olbrzymiego zaufania do niego ze strony papieża Franciszka, ale i wielkie wyzwanie. Decyzja o posłaniu abp. Hosera jako specjalnego wizytatora apostolskiego do Medjugoria została ogłoszona w samo południe 31 maja.
Nominat, który od 8 grudnia 2017 r. jest już biskupem seniorem warszawsko-praskim, kończył właśnie przewodniczyć uroczystej procesji w parafii Bożego Ciała na warszawskim Kamionku. Planował jeszcze tylko służyć pomocą nowemu ordynariuszowi do końca peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w diecezji warszawsko-praskiej. Potem zaś miał zamiar opuścić swoją dotychczasową rezydencję na plebanii wybudowanej przez bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego przy katedrze św. Floriana i przenieść się do Ołtarzewa – do domu księży pallotynów, w którym przed prawie półwieczem rozpoczął swoją formację zakonną. To pierwszy taki przypadek od stuleci, żeby biskup z własnej woli wracał do swojego zakonu, choć zgodny z obowiązującą instrukcją watykańską w sprawie emerytowanych biskupów zakonnych.
Zrób, coś napisał
Przeprowadzka formalnie nastąpi. Ale na pomieszkanie wśród współbraci czasu za dużo nie będzie. Misję, która ma charakter duszpasterski, abp Hoser rozpocznie bowiem już w pierwszych dniach lipca. Będzie w niej podlegał bezpośrednio i wyłącznie papieżowi. Otrzymuje bardzo szerokie uprawnienia: jakby nuncjusza apostolskiego i biskupa miejsca w jednej osobie. Jest to misja ad nutum Sanctae Sedis, co oznacza, że jej zakres i czas określa Stolica Apostolska. Może więc potrwać kilka miesięcy albo kilka lat. Może również oznaczać dłuższe cykliczne pobyty w Medjugoriu.
– Najwidoczniej Ojcu Świętemu spodobały się propozycje rozwiązań duszpasterskich, które zawarłem w raporcie z ubiegłorocznego pobytu w tym miejscu, i teraz otrzymuję zadanie: „zrób tak, jak zaproponowałeś” – żartuje abp Hoser.
Półtora roku temu Franciszek po raz pierwszy wysłał abp. Hosera do miejsca, które przyciąga corocznie miliony pielgrzymów, a co do którego funkcjonują w Kościele sprzeczne opinie. Ostatecznego rozstrzygnięcia, czy w Medjugoriu mamy do czynienia z autentycznymi objawieniami maryjnymi, czy tylko z mistyfikacją, nie przyniosły badania żadnej z komisji teologicznych, włącznie z ostatnią po kierunkiem kard. Camilla Ruiniego, która zakończyła prace w 2014 r. Sam Franciszek, wracając 13 maja 2017 r. z pielgrzymki do Fatimy i odpowiadając w samolocie na pytania dziennikarzy w sprawie Medjugorie, wypowiadał się niejednoznacznie, choć raczej sceptycznie. Na koniec stwierdził, że mianował swoim wysłannikiem zdolnego i dzielnego abp. Hosera, który ma wystarczające kompetencje i doświadczenie, żeby sobie z tym wyzwaniem poradzić.
Życie na służbie
Na to doświadczenie i kompetencje składa się niewątpliwie wiele. Abp Hoser jako biskup diecezjalny i pallotyn rozumie dobrze specyfikę relacji między diecezją i zakonami. A przecież jedną z okoliczności utrudniających rozwiązanie sprawy Medjugorie jest trwający spor kompetencyjny miedzy pracującymi tam franciszkanami i diecezją. Tym, co ułatwia abp. Hoserowi kontakty z ludźmi, jest jego międzynarodowe doświadczenie i znajomość wielu języków – nie tylko europejskich. W służbie Kościołowi powszechnemu spędził poza granicami Polski 34 lata. Była to służba na misjach w Afryce, w europejskich placówkach Kościoła w Paryżu i Brukseli, a w latach 2005-2008 w Stolicy Apostolskiej, gdzie pracował jako sekretarz pomocniczy Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów. Specjalnym wysłannikiem papieża ks. Hoser był dwukrotnie, zanim jeszcze przyjął sakrę biskupią. W latach 1994-1996, wobec braku nuncjusza po ludobójstwie w Rwandzie, pełnił funkcję wizytatora apostolskiego w tym kraju: wizytował diecezje, przedstawiał kandydatów na biskupów, pracował nad odrodzeniem struktur kościelnych. W 2004 r. ponownie został wizytatorem apostolskim, tym razem w Beninie i w Togo, gdzie z polecania Stolicy Apostolskiej wizytował tamtejsze seminaria duchowne. Współpracował wówczas z kard. Robertem Sarahem, z którym związali się trwałą przyjaźnią.