Wierni w Kolumbii są mu wdzięczni za to, że uwrażliwia świat na ubogich i mówi o sprawiedliwości społecznej. Nie chcą być wyzyskiwani przez korporacje i patrzeć, jak skorumpowana część społeczeństwa bogaci się kosztem najuboższych. Bliska jest im teologia wyzwolenia, zapoczątkowana w 1968 r. na latynoamerykańskiej konferencji biskupów w kolumbijskim Medellin, zgodnie z którą chrześcijańskie wspólnoty, czerpiąc naukę z Biblii, miały walczyć z niesprawiedliwością społeczną. Teologia wyzwolenia została potępiona przez Kościół w latach 80. zeszłego wieku ze względu na „romansowanie” z marksizmem, który do tego czasu był w Kolumbii jedynym znanym modelem niwelowania nierówności w społeczeństwie. Idee komunistyczne wciąż jednak są silne. Większość wykładowców akademickich na publicznych uczelniach jest zakorzeniona właśnie w tym nurcie. Studenci przekonani o słuszności doktryny socjalistycznej co jakiś czas organizują bunty. Wtedy są odwoływane zajęcia, które później trzeba odpracować. Niemniej prospołeczne nastawienie Franciszka w Kolumbii pada na podatny grunt.
fot. Monika Mostowska
Para cosas buenas
Przeciwnikiem wizyty papieża jest telewizja Teleamiga. Argumentuje się w niej, że papież jest heretykiem. Konferencja Episkopatu Kolumbii oficjalnie potępiła kanał, mówiąc, że nie jest on w jedności z Kościołem. Telewizja sieje zamęt, jednak nie jest on w stanie przyćmić radości z papieskiej wizyty. Wiara Kolumbijczyków jest ekspresyjna i emocjonalna.
Kościoły, szczególnie poza stolicą, tętnią życiem. Nawet w dzień powszedni w czasie Mszy Świętych świątynie są wypełnione po brzegi. Świeccy angażują się w przygotowanie Eucharystii. W niedziele salki przyparafialne pękają w szwach z powodu liczby dzieci, które uczestniczą w katechezach, prowadzonych przez katechistów. Jednak w mentalności Kolumbijczyków granica między dobrem a złem nie jest wyraźna. Są tacy, którzy regularnie chodzą na nabożeństwa, czynią znak krzyża, mijając świątynię, a potem idą do wróżek. Spirytyzm i okultyzm wciąż mają się dobrze.
W parafii Maria Reina raz w miesiącu odprawiane są Msze Święte dla prostytutek. Przychodzą na nie ubrane jak do pracy, bo prosto z kościoła ruszają na zarobek. Dilerzy narkotyków proszą księży o błogosławieństwo. Misjonarze nie odmawiają, ale podkreślają, że błogosławią tylko „para cosas buenas” – ‘dla rzeczy dobrych’. Do takiej Kolumbii przyjedzie papież Franciszek.