Wyeksploatowana do granic możliwości opinia brytyjskiego polityka i pisarza Edgara Vincenta D’Abernona, który Bitwę Warszawską zaliczył do 18 starć decydujących o losach świata, nie wymaga obrony. Wiemy, że tak było. Ale wiemy dość nieśmiało. Nie ma żadnego muzeum tej batalii, nie ma w stolicy znaczącego pomnika. Dopiero niedawno powstały dwa pierwsze filmy fabularne. Nie chwalimy się tym zwycięstwem, nie budujemy na nim narodowej – w najszerszym sensie – tożsamości. Dziś jak mrzonka wygląda krążący tu i ówdzie pomysł, by na 100. rocznicę zwycięstwa na miejscu Pałacu Kultury stanęła równie wielka co ten potworek Kolumna 1920 roku, Pomnik Chwały widoczny z każdego miejsca w Warszawie. Ale kto wie, Polacy potrafią zaskoczyć, świadomość społeczna jest zmienna. Powinniśmy to zrobić, bo przecież Katyń był zemstą Stalina za Bitwę Warszawską. Mamy dług wobec pomordowanych, z których wielu walczyło pod Ossowem i Radzyminem lub szli z kontratakiem znad Wieprza.
|
Bolszewizm raz wstrzyknięty bardzo trudno wyplenić z organizmu. Tym bardziej, że teraz wraca do nas z Zachodu, w wersji groźniejszej, bo schowanej za takimi pojęciami jak „gender”, za tak pięknymi hasłami jak „równość” i „tolerancja”. Jak mówiła nieodżałowana, zmarła niedawno prof. Anna Pawełczyńska: „Komunizm sowiecki i sowiecki marksizm-leninizm, który desantem usadowił się w Polsce, przeszedł drogę na Zachód w jakimś stopniu personalną, a w jakimś ideologiczną. I tam przekształcił się w coś, co nazywa się ślicznie „lewicą liberalną”. To coś nie dokonuje już jawnych zbrodni, chociaż dopuszcza niejawne, ale jest logiczną kontynuacją sowieckiego komunizmu. Dla mnie to nowy totalitaryzm. Chyba jeszcze trudniejszy do odparcia niż rosyjski pierwowzór, bo doskonale się kamuflujący, elastyczny, cierpliwy, ale uparty i tak naprawdę niebiorący jeńców. Taki jak „tęcza” na Pl. Zbawiciela, która w imię „tolerancji” depcze w biały dzień odczucia chrześcijan, i która ma być odbudowywana do końca świata.
Jedna wygrana bitwa, choć arcyważna, sprawy nie rozstrzygnęła. Przed nami wiele bitew, również decydujących o losach świata. Bitew toczonych także w swoim sumieniu i w swoim sercu. Także dlatego, że w naszych czasach tylko ludzie walczący uparcie ze swoimi słabościami mogą stawić czoła totalitarnemu kisielowi.
![]() | Jacek Karnowski |