Co więcej, potęgi tej miłości najmocniej w chwili nawrócenia doświadczają wielcy grzesznicy.
Każdy grzech jest dziełem źle praktykowanej „miłości” tego świata. Miłość ta to nic innego jak wypaczony obraz prawdziwej Miłości. Wszystkie ludzkie wady główne są przejawem wypaczonej miłości własnej. Ile razy człowiek popełnia grzech, tyle razy chce kochać „coś” lub „kogoś” na tym świecie lub też kupić sobie jego miłość za wszelką cenę. To znaczy, że szuka uznania i miłości interesownej. W pewnym momencie taka miłość staje się gorzka i człowiek zostaje sam, odkrywając, że to w ogóle nie jest żadna miłość. W takiej sytuacji zostaje zupełnie sam, rozdarty wewnętrznie i poraniony przez grzechy. Dopiero wtedy zaczyna tęsknić za bezinteresowną miłością – żeby ktoś go kochał takim, jakim jest, by nie musiał ukrywać pod maską tego, co jest w nim słabe i niedoskonałe.
Dopiero w tej godzinie łaski człowiek odkrywa, że jest tylko jedna Osoba, która potrafi go kochać w całej jego prawdzie. Wtedy dopiero dostrzega potęgę miłości Boga i wchodzi na drogę autentycznego nawrócenia. Jest tylko jeden warunek, jaki trzeba spełnić, by znaleźć się na tej drodze: zajrzeć w siebie, uświadomić sobie swoją własną grzeszność, a następnie wyznać ją przed Bogiem. Krótkowzroczność bowiem, jeśli chodzi o własne wady, i piętnowanie grzechów innych wcale nie przybliżają człowieka do zbawienia. Wprost przeciwnie, powodują, że człowiek się cofa, zamiast iść naprzód.
Jawnogrzesznica z dzisiejszej Ewangelii była świadoma swoich grzechów; mimo że wszyscy spisali ją na straty i osądzili, szybko spotkała Pana Boga. Jedno spotkanie przy stole, proste wyznanie miłości i gest Chrystusa: „Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju” – dały jej pokój i szansę na nowe życie.
Warto jeszcze na jedną prawdę zwrócić uwagę: że w czasie owej uczty Jezus dla wszystkich przygotował pokarm duchowy. Gospodarza nakarmił gorzką dla niego prawdą, jawnogrzesznicę – pokojem serca, a pozostałych – prawdą o wierze, miłości i przebaczeniu, poruszając ich sumienia. Człowiek jest jak syn marnotrawny, który roztrwonił dary otrzymane od ojca. Wszystko, czego potrzebuje – to uznać swój błąd i wrócić do domu.
![]() | ks. Marek Jeznach |