Pierwszego dnia zobaczyłem obraz Jezusa Miłosiernego i spojrzałem w te oczy. Gdzie zobaczę na pielgrzymce oczy Chrystusa? Czy zobaczę je w drugim człowieku? – mówi uczestnik Pielgrzymki Hipisów na Jasną Górę.
– Poszukiwałam Pana Boga. I w końcu Go znalazłam, albo to On mnie znalazł – mówi Ania. Wraz z mężem Maćkiem – małżeństwo z pięcioletnim stażem – chcieli zbudować silniejszą relacje z Panem Bogiem. – I próbujemy się mocno trzymać – mówi Ania. – Przez dobrych kilka lat koleżanki zachęcały, czy wręcz namawiały nas do udziału w pielgrzymce, którą stworzył ks. Szpak, ale byliśmy zupełnie antypielgrzymkowi. W końcu, dla świętego spokoju, zdecydowałam, że pójdę. Za pierwszym razem poszłam sama, bo mąż zupełnie nie czuł pielgrzymowania, dołączył dopiero na ostatnie trzy dni. Poznałam bardzo wartościowych ludzi, bo mimo luzu, jest modlitwa, codzienna Eucharystia, możliwość spowiedzi i kontakt z drugim człowiekiem – mówi Ania.
– Jestem w Kościele od ośmiu lat – dodaje Maciek. – Atmosfera pieszych pielgrzymek i wysiłku fizycznego nigdy nie była moją domeną. Poza tym klimat, jaki panuje na pielgrzymce – lokalny folklor – nie jest czymś, w czym się odnajduję. A jednak pielgrzymka „szpakowa”, na której się znalazłem, jest zupełnie inna: są krótsze dystanse, muzyka też jest różna, atmosfera... Jeśli tutaj jest tak wspaniale, to jak musi być w niebie? Teraz jest dla nas już oczywiste, że kiedy jest sierpień, idziemy na pielgrzymkę. Jest to czas, w którym bardzo widoczne jest to, jak Pan Bóg działa – wyjaśnia Maciek.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 34 (672), 26 sierpnia 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 9 września 2018 r.