W latach 2002-2008 pełnił funkcję prorektora ds. studenckich. Wtedy także wkładał w swoje obowiązki całe serce, a owoce jego działalności trwają do dziś. – Chciałem, żeby uczelnia dawała studentom to, co powinna dawać, czyli coś więcej niż czystą naukę – podkreśla. – Uruchomiłem wtedy program tzw. działalności alternatywnej, który daje młodzieży możliwość zrealizowania swoich pasji w różnych zespołach artystycznych.
Z inicjatywy prof. Jakubiaka powstał Teatr Studentów Politechniki Warszawskiej, Chór Akademicki, Orkiestra Rozrywkowa The Engineers Band („Inżyniersi”) oraz studenckie media internetowe: radio i telewizja, a także zainicjowany został Grudniowy Akademicki Przegląd Artystyczny GAPA i cykl koncertów muzyki poważnej „Wielka Muzyka w Małej Auli”.
Jako syn polonistki czuje się po części humanistą – stąd jego zamiłowanie do sztuki, a zwłaszcza muzyki. Godzinami mógłby opowiadać o cyklu koncertów, który dzięki jego zaangażowaniu trwa już 11 lat. – Chciałem oswoić studentów z muzyką. Wielu z nich pochodzi z małych miasteczek, gdzie nie mają możliwości jej posłuchać, a filharmonia w Warszawie też dużo kosztuje – wyjaśnia. Pomógł mu jeden z jego studentów, rozpoczynający wówczas karierę solową jako baryton, który przyprowadził swoich znajomych muzyków. Z biegiem czasu koncerty nabierały coraz większego rozmachu. – Ostatnio udało się nam wykonać VIII Symfonię Mahlera, która ma przydomek „Symfonia Tysiąca”, bo pierwotnie była przewidziana na tysiąc wykonawców. U nas było 420. To dopiero dziesiąte jej wykonanie w Polsce – mówi z zapałem. – Muzyki nie wystarczy słuchać, trzeba ją widzieć. U nas nie ma bariery między widownią a muzykami. Publiczność wyczuwa każde ich drgnienie i odwrotnie. Wszyscy bardzo sobie to chwalimy.
Przy realizacji koncertów prof. Jakubiak współpracuje z pobliską parafią Najświętszego Zbawiciela, w której od trzech lat organizowany jest cykl „Warszawski Salon Muzyczny”. – W jego ramach występują też zespoły artystyczne naszej uczelni. Zdarza się, że koncert wykonywany na Politechnice powtarzamy później w ramach „Salonu” i to jest wspaniałe uzupełnienie. Czasem nasze koncerty zamiast w auli odbywają się w kościele, na przykład „Requiem” Mozarta, które zagraliśmy w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej – wspomina.
W ramach „działalności alternatywnej” prof. Jakubiak wraz z kołem ASK Soli Deo zorganizował też na Politechnice cykl spotkań pod hasłem „Jak żyć?”. – Chciałem pokazać studentom, że są wartości, w które warto wierzyć – zaznacza. – Gościliśmy m.in. o. Jana Górę OP, ks. Piotra Pawlukiewicza, ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, ks. Krzysztofa Pawlinę, a także kilku filozofów. Przychodziły tłumy ludzi.
Wiara w wartości jest też obecna w prywatnym życiu profesora. Przekazał ją także swoim dzieciom. – Jestem dumny, że przestrzegają przykazań. Dzięki temu nie mam żadnych kłopotów, jeśli chodzi o ich postępowanie. To skutek przyzwoitego wychowania i dobrego przykładu rodziców – podkreśla.
On także wyniósł religijne zasady z domu rodzinnego. – Wiara jest dla mnie czymś bardzo naturalnym. Ale mam do niej swoje osobiste podejście wynikające z moich przemyśleń i doświadczenia – dodaje. Już w szkole średniej pasjonował się fizyką atomową. – Pamiętam, że przed maturą katecheta zadał nam wypracowanie na temat: „Dowody na istnienie Boga”. Chodziło mu o dowody historyczne, natomiast ja zupełnie pominąłem ten wątek i skupiłem się na stronie naukowej – wspomina. – Zastanawiało mnie, że nawet w nauce są problemy nie do rozwiązania, że bez pojęcia Stwórcy nie da się wielu rzeczy wyjaśnić.
Jego praca naukowa do dziś dostarcza mu inspiracji. – Staram się podejść historycznie do tego, co wykładam. Fascynuje mnie na przykład takie zjawisko: matematycy wymyślają na potrzeby obliczeń zupełnie abstrakcyjne pojęcia. Mija 10-50 lat i nagle ludzkość odkrywa, że to pojęcie istnieje w postaci zjawiska fizycznego. Czy to przypadek? Skąd pochodzi ten opis matematyczny, który 50 lat przed odkryciem fali elektromagnetycznej już opisywał prawa rządzące modulacją? Albo równanie Maxwella, na 10 lat przed odkryciem fali elektromagnetycznej jako takiej? To już było gotowe – mówi z ożywieniem. – To pomaga mi osobiście w dostrzeganiu Boga. Przyjmuję Jego istnienie jako pewnik. A w matematyce pewników się nie dowodzi.
![]() | Hanna Dębska |