Dziś często postępujemy podobnie, gdy słyszymy, że Jezus wzywa nas do zmiany stylu życia. Tylko mówimy, że jesteśmy Jego uczniami, ale nie żyjemy według Jego zaleceń. Wielu nawet angażuje się w życie Kościoła, jest we wspólnotach modlitewnych i formacyjnych, uczestniczy w warsztatach biblijnych i dowiaduje się nie tylko, co Jezus powiedział, ale także, co chciał powiedzieć. Niestety interpretuje Jego przesłanie po swojemu, bo interpretacja jest przecież zwykle znacznie mniej wymagająca niż dosłowne słowa Chrystusa.
Często dostosowujemy ewangeliczny przekaz do własnych potrzeb, pomijamy dosłowne wskazania Zbawiciela. Tak uczynili kapłan i lewita. Chociaż byli ludźmi religijnymi i wykształconymi, a jednak ominęli rannego, napadniętego przez zbójców człowieka, bo brakowało im miłości, o której Jezus mówi wprost. Zabrakło im szacunku do drugiego człowieka. „Szczęśliwe oczy, które widzą” – mówi w tym kontekście Jezus w innej przypowieści (Łk 10,23). Samarytanin zaś podróżując, posiadał tę umiejętność – „patrząc, widział, widząc – wzruszył się głęboko, a wzruszając się – poszedł za głosem serca, czyniąc miłosierdzie” (bł. Jan Paweł II).
Jezus chce uczniów, którzy z pomocą Ducha Świętego pragną zmienić swoje życie radykalnie, okazując bliźnim miłosierdzie.
![]() | ks. Marek Jeznach |