„Chodzi o dolary. To wiem. Niebezpieczeństwo kontuzji. Też rozumiem. Ale z drugiej strony, tej ludzkiej, mamy największy turniej na świecie, marzenie każdego młodego hokeisty” – to słowa Careya Price’a. Kanadyjski hokeista w Soczi sięgnął po olimpijskie złoto. Teraz nie do końca rozumie decyzję oznaczająca brak najlepszych zawodników na igrzyskach w Pjongczang.
Od 1998 roku wypracowywano porozumienie, dzięki któremu zawodnicy z NHL mogli walczyć o olimpijskie medale. Teraz, zdaniem władz ligi, decyzja zapadła i jest nieodwołalna: najlepszych na igrzyskach nie zobaczymy. Kością niezgody są oczywiście głównie pieniądze. Ale proszę nie myśleć, że chodzi tylko i wyłącznie o dodatkowe premie dla zawodników. To nie przez ich chciwość powstał problem. Kwestie sporne to głównie koszty ubezpieczeń oraz transportu, a także pobytu zawodników na igrzyskach. Dużo tego się uzbierało – i mamy problem.
Osobiście nie wierzę w to, że do Korei Południowej nie pojedzie żaden zawodnik z NHL. Pierwsze, dobre dla kibiców sygnały już są. Aleksandr Owieczkin to bez wątpienia jedna z gwiazd zawodowej ligi. Rosjanin już zapowiedział, że opuści klub na czas igrzysk. Pytanie, czy w jego ślady pójdą inni i czy władze NHL wraz z klubami spróbują zatrzymać niepokornych? Temat na pewno nie jest jeszcze zamknięty, chociaż dziś można powiedzieć, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski został… na lodzie.
I tutaj pojawia się kolejny problem. Z problemów MKOl-u nie ma co się cieszyć. Każdy, kto chce, żeby igrzyska były największym świętem sportu, ma powody do zmartwień. Co i rusz pojawiają się bowiem głosy, że we współczesnym świecie impreza ta nie ma racji bytu. Bo z jednej strony, zdaniem krytyków, raz na cztery lata do głosu dochodzą niszowe dyscypliny (wymienia się wtedy na przykład zapasy, gimnastykę czy tenis stołowy) i jest to sztuczne, bo na co dzień tymi zawodnikami nie interesuje się niemal nikt. A z drugiej władze sportów popularnych, w których nie brakuje rozpoznawalnych gwiazd, widzą w igrzyskach konkurencję.
Między innymi dlatego w turnieju piłkarskim nie grają najlepsi. I dlatego też szuka się okazji – jak teraz w hokeju – żeby rangę igrzysk pomniejszyć. Na razie na lodzie został MKOl. Martwię się, że za chwilę znajdziemy się na nim wszyscy.