Polska tenisową potęgą? To zdanie jest coraz bliższe prawdy, choć chyba wciąż trudno nam w to uwierzyć. A świat wierzy w to coraz bardziej. W niemieckim „Die Welt” pisano o naszym kraju jako o „światowej potędze tenisa”. Na Wyspach Brytyjskich zachwycano się „falą polskich sukcesów” i co krok podkreślano, że nasi tenisiści tworzyli „magiczną historię na Wimbledonie”. Końcowych sukcesów zabrakło, ale jest bardzo prawdopodobne, że doczekamy się ich naprawdę szybko. Przy okazji polskiego podboju londyńskich kortów chcę zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt. Czy tego chcemy, czy nie, Polacy dają światowemu tenisowi dużo kolorytu. Kankan w wykonaniu Kubota od lat jest wspominany z uśmiechem na ustach. Ostatnio sporo zamieszania robi Janowicz. Niektórym się to nie podoba, wielu się obrusza, ale nasz najlepszy tenisista po prostu jest sobą. I chwilami w skostniałym świecie tenisa jest postacią wyjątkową. Wystarczy sobie przypomnieć, jak zachowuje się na korcie Roger Federer. Szwajcar przez lata dominował i przez lata był… taki sam. Opanowany, chłodny, do bólu przewidywalny. Także w wypowiedziach – było miło, grzecznie, czyli po prostu nudno. A Janowicz w trakcie gry i po jej zakończeniu jest jak wulkan. To właśnie za jego sprawą, po jednym z wygranych meczów „…zdziczały ryk wypełnił bezchmurne niebo nad Wimbledonem”.
![]() | Mariusz Jankowski |