Jesienią dostał trudne zadanie: pomóc piłkarzom warszawskiej Legii. Pomógł na tyle, że najlepszy polski klub nadal będzie grał w rozgrywkach europejskich.
Piłkarzem był solidnym. Nigdy jednak nie zagrał w dorosłej reprezentacji Polski. Trenerem jest początkującym i… bardzo obiecującym. A jakim jest człowiekiem? Oto Jacek Magiera, jakiego nie znacie.
Był początek ostatniej dekady ubiegłego wieku. Trener Andrzej Zamilski zorganizował w Kobylej Górze w Wielkopolsce pierwszą konsultację dla powstającej właśnie juniorskiej reprezentacji Polski. Trafił na nią także Jacek Magiera. Miał trochę ponad 13 lat i pierwsze testy… oblał.
– Nawet o tym nie pamiętałem – mówi dziś trener Zamilski. – Przypomniał mi o tym sam Jacek podczas jednej z rozmów. I powiedział mi też, że go to bardzo zabolało. Tak bardzo, że postanowił wziąć się w garść i zrobić wszystko, by do kadry wrócić.
Dumne początki
I udało mu się. Bo Jacek Magiera od najmłodszych lat był pracowity. – Zawziął się i zaczął robić postępy. Na pewno nie miał talentu na miarę Lubańskiego, Bońka czy Ronalda. Ale coś jednak od Boga dostał. A że poparł to ogromną pracą, to i efekty były bardzo duże – opowiada Andrzej Zamilski.
– Wychowaliśmy się w Częstochowie na osiedlu Błeszno i, odkąd pamiętam, zawsze graliśmy w piłkę – mówi Marek Magiera, brat trenera Legii. Jest dziennikarzem Polsat Sport i człowiekiem, dzięki któremu mecze siatkarskiej reprezentacji Polski to zawsze wydarzenia z wyjątkową oprawą.
Wyjątkowe są też braterskie relacje Magierów. – Rywalizacji jako takiej między nami nie było, bo w klubie ja zawsze byłem w tej trochę starszej grupie, a na podwórku… Jacek nie miał szans, żeby załapać się do drużyny – śmieje się Marek. – A tak poważnie, to zawsze się wspieraliśmy, i tak jest do dzisiaj. Tak zostaliśmy wychowani. Wspieramy się, kibicujemy sobie wzajemnie, cieszymy się naszymi sukcesami i kiedy trzeba, to sobie pomagamy.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 3 (589), 15 stycznia 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 25 stycznia 2017 r.