Śpiochy – pieszczotliwie mówi się o tych, którzy zapadli w śpiączkę. Gdzie są, gdy nie ma ich tu z nami?
Byłeś w niebie? Czujesz, że dostałeś drugie życie? Jak rozróżnić śpiączkę od śmierci? – to najczęstsze pytania. Co roku na śpiączkę zapada 15 tys. osób – na skutek wypadków, podtopień, udarów. Mówi się, że nie słyszą, nie widzą, nie czują, ale to nieprawda: połowa „śpiochów” słyszy, widzi, czuje.
Ich historie postanowiła opowiedzieć Katarzyna Pinkosz, dziennikarka na co dzień zajmująca się problemami zdrowia. W książce „Wybudzenia” pokazuje osoby, które były „po tamtej stronie”, rodziny, które walczą o przeciągnięcie bliskich na „naszą stronę”, oraz lekarzy pracujących na rzecz wybudzeń.
Tata drugiego życia
„Państwa córka, jeśli przeżyje, będzie rośliną” – usłyszeli rodzice Agnieszki Terleckiej, która w wieku 11 lat spadła z konia. Lekarz stwierdził objawy śmierci pnia mózgu i – bez komisyjnej konsultacji – proponował rodzicom pobranie od ich córki organów na przeszczepy. Nie uwierzyli w diagnozę. Po konsultacjach z neurochirurgami dotarli do prof. Jana Talara, wówczas szefa kliniki rehabilitacyjnej w bydgoskim szpitalu.
– Kilka dni po wypadku siedziałam bezwładnie na wózku, nie było ze mną kontaktu – wspomina pani Agnieszka. – Wtedy prof. Talar wziął mnie… na basen. Półtora miesiąca śpiączki to dziura w pamięci. Kiedy wreszcie się wybudziłam, miałam poczucie, jakbym nadal spała. Podczas spaceru w parku zapytałam mamę: „Co ja tu robię?”, bo zrozumiałam, że ten sen trwa za długo. Agnieszka Terlecka ma dziś 25 lat. Skończyła kulturoznawstwo i grafikę komputerową. Atrakcyjna, elokwentna dziewczyna. Pracuje, jest wolontariuszką w banku żywności. Długo nie doceniała daru w postaci przywróconego życia, jeździła po bandzie. – Miałam 15 lat. Wracałam z treningu lekkoatletycznego. Nagle uświadomiłam sobie, że mogło mnie nie być. Wtedy zaczęłam cenić życie.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 9 (595), 26 lutego 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 8 marca 2017 r.