Zaczęliśmy żyć aktywnie – i nie dotyczy to już na szczęście wyłącznie pracy. Biegamy, jeździmy na rowerze, chodzimy z kijkami. I coraz baczniej spoglądamy na to, co jemy. A jeśli sport i dietę połączyć z dietą duchową i psychiczną?
![](imgs_upload/zdjecia/201606/tarnina-i-tatarak1.jpg)
Takie holistyczne podejście proponuje św. Hildegarda z Bingen, która pisała: „Jak zaszkodziłoby żołądkowi, gdyby wciąż był pełny, tak i dusza poniosłaby szkodę, gdyby ciało nieustannie żyło w rozkoszy”. Ta wielka święta uczy nas, jak żyć, by czuć satysfakcję: rozeznać swoje mocne i słabe strony, po czym wady rekompensować cnotami. Doradza też regularne posty, aby odzyskać spokój i skupić się na tym, co najistotniejsze. Przed podjęciem ważnej decyzji pościli filozofowie, duchowi przywódcy i politycy.
Podczas postu św. Hildegardy nie trzeba liczyć kalorii czy wypełniać tabelek. W książce „Post zdrowotny św. Hilegardy z Bingen. Potrawy i plany dietetyczne” autorki Brigitte Pregenzer i Brigitte Schmilde radzą, jak przygotować się do postu, by przyniósł on odbudowę ciała i duszy; podają listę niezbędnych produktów. Znajdziemy w niej też propozycje lekkich dań oraz praktyczną pomoc w czasie wychodzenia z postnych kryzysów.
W diecie można sięgać po różnorodne, głębokie inspiracje. Giuseppe Bertelii Motta przedstawia „Lecznicze rośliny w Biblii” i – jak Hildegarda – proponuje wymienić apteczkę na zielnik. Już sama wyprawa po specyfik na łąkę czy do lasu mogłaby okazać się lecznicza! Książka nie zniechęca do lekarzy, przeciwnie: za Biblią (Syr 38,1-15) każe ich szanować, bo i lekarzy stworzył Pan Bóg. Ale też podkreśla: „Pan stworzył z ziemi lekarstwa”. Autor podaje alfabetycznie rośliny lecznicze, wskazuje na fragmenty Pisma Świętego, w których zostały one wymienione, oraz daje ich opis i zastosowanie. Opisom towarzyszą czarno-białe – szkoda, że nie kolorowe – ryciny.
Książka nie jest traktatem o roślinach w Biblii. Pobudza raczej do refleksji, jak wyglądała ziemia, która nosiła Jezusa i jakie dary w postaci ziół dał nam Stwórca. Jakże miło będzie – po jej lekturze – móc rozpoznać na łące: to piołun, to drapacz, to rącznik, a to szczwół plamisty. No i wiedzieć, co nam po tarninie i tataraku. Obie książki – wydało je krakowskie wydawnictwo Esprit – warto czytać jednocześnie, najlepiej pod gruszą!
![]() |
Monika Odrobińska |