– Próbujemy odbudować ducha narodu, ducha, który po latach okupacji niemieckiej, sowieckiej i komunistycznej, ale także wielu zaniedbaniach III Rzeczypospolitej wymaga odrodzenia – mówi minister Jan Józef Kasprzyk.
Z ministrem Janem Józefem Kasprzykiem, szefem Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, rozmawia Piotr Kościński
Jan Paweł II w książce „Pamięć i tożsamość” napisał: „Jeśli pytamy o miejsce patriotyzmu w Dekalogu, to odpowiedź jest jednoznaczna: wchodzi on w zakres czwartego przykazania”. Czy ludzie łączą dziś patriotyzm z Dekalogiem?
Słowa Jana Pawła II są dla nas drogowskazem i wskazówką, gdzie odnaleźć klucz do patriotyzmu – trzeba być mocno opartym o przeszłość, o tradycję, aby w ogóle myśleć o współczesności i o przyszłości. Jan Paweł II zwracał na to uwagę, również poprzez definiowanie patriotyzmu w kontekście realizacji Dekalogu. W czwartym przykazaniu mowa o miłości do ojca i matki, ale rozumiejąc te słowa szerzej, Jan Paweł II wskazał, że chodzi też o miłość do ojczyzny jako wspólnoty. To oznacza, że dla chrześcijanina miłość do ojczyzny jest wypełnieniem tego, czego wymaga od nas Bóg w Dekalogu. A zatem bycie dobrym obywatelem nie powinno wypływać wyłącznie z poczucia obowiązku wobec narodu i państwa, ale przede wszystkim z miłości do ojczystego kraju, do jego historii, kultury, tradycji. Nie bez powodu ostatnia praca Jana Pawła II nosi właśnie tytuł „Pamięć i tożsamość”. Bez pamięci, bez zakorzenienia nie można budować tożsamości, a więc również współczesności narodu. Warto też przywołać poemat Karola Wojtyły „Myśląc Ojczyzna”. Jego pierwsze słowa brzmią: „Ojczyzna – kiedy myślę – wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam”. Słowo „zakorzeniam” jest tu szczególnie ważne. Pamięć i zakorzenienie jest niezbędnym fundamentem trwania narodu.
O. Józef Bocheński OP, kapelan wojskowy podczas II wojny światowej, pisał, że wśród wszystkich „miłości” najważniejsza jest ojczyzna, m.in. z tego powodu, że tli się w niej „odblask chwały Bożej”. Jak to rozumieć?
Jeśli miłość do ojczyzny rozumieć jako wypełnienie woli wyrażonej przez Boga w Dekalogu, to ta miłość jest w sposób oczywisty odblaskiem Bożej woli. Przykazanie miłości do rodziców i do ojczyzny to wskazanie Boże. Ojciec Bocheński najlepiej wykazał rozumienie tych słów, walcząc w obronie ojczyzny w kampanii wrześniowej, a potem w szeregach II Korpusu Polskiego, także w bitwie o Monte Cassino, przywracając chrześcijańskiej Europie ład podeptany przez pogańską niemiecką III Rzeszę. Wiedział, że w ten sposób realizuje czwarte przykazanie.
Historycy twierdzą, że za czasów I Rzeczypospolitej wiarę wprost łączono z miłością do ojczyzny. Jak to wyglądało i czym się przejawiało?
Poczynając od chrztu księcia Mieszka, chrześcijaństwo stało się nieodłącznym elementem tego, co nazywamy polskością. Polskość to umiłowanie wolności oraz przywiązanie do wiary i tradycji chrześcijańskiej. Rozumieli to doskonale nasi wrogowie, zaborcy i najeźdźcy, usiłując pozbawić nas wolności i zarazem zmusić do wyrzeczenia się wiary.
Za czasów I Rzeczypospolitej Polska była przedmurzem świata chrześcijańskiego. Pokazywaliśmy światu, że jesteśmy obrońcami wiary – i pod Legnicą za czasów Henryka Pobożnego, i pod Wiedniem za Jana III Sobieskiego. Obywatele I Rzeczypospolitej wiedzieli, że broniąc suwerenności, bronią też chrześcijaństwa, będącego spoiwem Europy.
Ale też tamta Rzeczpospolita była jednym z niewielu państw w ówczesnej Europie, która, choć w swej masie katolicka, była też niezwykle tolerancyjna. Można powiedzieć, że wypełniła wszystko to, co wiele lat później postanowiono na Soborze Watykańskim II. Polski katolicyzm oznaczał szacunek do innych religii. Zostało to wyraźnie powiedziane zwłaszcza w Konstytucji 3 Maja, gdzie znajdziemy twierdzenie, że „religią narodową panującą jest i będzie wiara święta rzymska katolicka (…). Że zaś taż sama wiara święta przykazuje nam kochać bliźnich naszych; przeto wszystkim ludziom, jakiegokolwiek bądź wyznania, pokój w wierze i opiekę rządową winniśmy; i dla tego wszelkich obrządków i religii wolność w krajach polskich, podług ustaw krajowych, warujemy”. Można powiedzieć, że I Rzeczpospolita takimi postanowieniami wyprzedziła swoje czasy.