Wyjaśnianie przyczyn zbrodni zmieniło się w tragifarsę, gdy w 2009 r. pozostające poza procesem wątki śledztwa przeniesiono z Warszawy do prokuratury w Łodzi. Według sądu, współpraca obu jednostek prokuratury pozostawiała wiele do życzenia, mimo przepisów o jednolitości prokuratury. W efekcie to wymiar sprawiedliwości musiał zastąpić prokuraturę w pozyskiwaniu informacji. – Dowody w tej sprawie są kruchymi, porozrzucanymi ogniwami, które prokurator jedynie w swoim mniemaniu scalił w mocny łańcuch – oświadczył sąd. Uznał, że są niewystarczające, by wymierzyć karę oskarżonym.
W kwietniu zeszłego roku śledczy z Łodzi przedstawili alternatywną wersję wydarzeń, opartą o zeznania świadka koronnego Roberta P. Wynikało z niej, że gen. Papała nie zginął w wyniku gangsterskiego spisku, ale przypadkiem padł ofiarą złodzieja samochodów, Igora Ł. ps. „Patyk”. Ustalenia te prokuratura stołeczna uznała za „kompletnie niewiarygodne” i nie włączyła ich do procesu. „Złodzieje” ostatecznie nie zabrali samochodu, a do zabójstwa wykorzystany był pistolet TT z tłumikiem, który nie był powszechnie dostępny wśród złodziei aut.
Łódzkie śledztwo zostało przedłużone do końca października. Prokuratura w Warszawie zapowiedziała apelację od wyroku. Prokurator generalny Andrzej Seremet broni się, że przedstawiciele obu prokuratur spotykali się od 2009 r. pięciokrotnie, by wymienić informacje i skoordynować stanowiska. Przypomina też, że nie miał prawa nakazać wycofania aktu oskarżenia w Warszawie ani umorzenia śledztwa w Łodzi.
Na mocy wyroku uniewinniającego były szef gangu pruszkowskiego Andrzej Z. ps. „Słowik” 5 sierpnia skończył odsiadywać wyrok za inne przestępstwa i wyszedł na wolność. W więzieniu spędził 13 lat. Zdaniem jego obrońcy Piotra Pieczykolana nie będzie domagał się odszkodowania za areszt.
![]() | Michał Ziółkowski |