Potrzeba też pewnej dozy pewności siebie i przekonania, że jest się w stanie osiągnąć zamierzony cel. Dla postronnego obserwatora taka postawa może czasami być naiwnością i czystą iluzją. Zwykle jednak wielkie osiągnięcia życiowe to realizacja takich szalonych marzeń z młodych lat. Na tym polega młodość, że zawiera w sobie zdolność do silnych pragnień mających moc ukierunkowania całego życia. Z biegiem lat człowiek rozumie, że nie wszystkie pomysły da się zrealizować. Może pozostać poczucie, że za wcześnie dzieliło się skórę na niedźwiedziu, przedwcześnie cieszyło się osiągnięciami.
Problem pojawia się, gdy ktoś tylko dzieli skórę, ale nie robi nic w kierunku realizacji zamierzonego celu. Takie scenariusze można spotkać zarówno w życiu konkretnych ludzi, jak i we wspólnych przedsięwzięciach. Szczególnie łatwo znaleźć się w sytuacji, gdy odpowiedzialność za upolowanie niedźwiedzia jest rozproszona i nie można potem wskazać winnego zaniedbań. Są też patologiczne sytuacje, w których skóra została podzielona niemalże na samym starcie. Profity zostały z góry rozdane i wyznaczone. Może się to zdarzyć przy wielkich imprezach masowych, również przy realizacji bardzo szczytnych celów jak np. powstanie edukacyjnego muzeum czy Światowe Dni Młodzieży.
Stała świadomość zamierzonego celu w osobistych i zbiorowych działaniach pomaga uniknąć nie tylko stagnacji w działaniach, ale i zagubienia sensu całego przedsięwzięcia. Warto więc powracać często do podstawowych pytań: Po co to wszystko robimy? O co nam w tym wszystkim chodzi? Jaki z tego ma być pożytek? No i: Dla kogo to robimy?
Papież Franciszek w swoich porannych homiliach stawia takie radykalne pytania. Wszelkie działania w Kościele mają sens, jeżeli prowadzą do zbawienia. To, co jest dodatkiem, być może jest całkowicie niepotrzebne i trzeba się tego pozbyć. Osłabienie wiary polega na tym, że traci się cel nadprzyrodzony, a w jego miejsce wkradają się inne cele: pieniądz, kariera, uznanie, władza.
ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski |