Z mec. Wiesławem Johannem, sędzią Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, rozmawia Monika Odrobińska
Nieprzytomny pacjent został w szpitalu namaszczony przez kapelana. Kiedy się obudził, uznał to za naruszenie dóbr osobistych. Sądy dwóch pierwszych instancji odrzuciły pozew. Sąd Najwyższy najpierw orzekł dla szpitala karę wysokości 90 tys., po czym skierował sprawę z powrotem do sądu apelacyjnego. Jak mamy to rozumieć?
Sąd Najwyższy mógł utrzymać w mocy wyrok 90 tys. zł, jednak przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. To dość dziwaczne. Sprawami dóbr osobistych zajmuję się od kilkudziesięciu lat, jednak w tym przypadku nie ma mowy o ich naruszeniu. Podstawą dochodzenia roszczeń może być czyn niedozwolony, jednak w zachowaniu kapłana – czy szpitala, który go zatrudnia – nie było znamion czynu niedozwolonego. Pacjent-ateista ma prawo akt ostatniego namaszczenia odrzucić, ale nie ma prawa oskarżać.
Jeśli pacjent jest ateistą, namaszczenie jest tylko pomazaniem olejem. Jeśli uważa, że z namaszczenia coś wynika, nie jest ateistą. Powództwo jest wewnętrznie sprzeczne?
Z punktu widzenia prawa roszczenie ateisty jest w ogóle bezpodstawne. Naruszenie każdego dobra musi mieć charakter czynu niezgodnego z prawem. Ostatnie namaszczenie uraziło te dobra, ale nie stanowiło naruszenia prawa. Sakrament ten w tradycji katolickiej jest aktem pojednania człowieka z Bogiem poprzez kapłana. Nie jest to akt, który w jakimkolwiek stopniu narusza czyjeś wyznanie. Jeśli jest wypadek na ulicy i przy konającym człowieku – później okazuje się, że ateiście – ktoś się modli, to czy narusza prawo? Nie. Każdy kapłan ma obowiązek udzielenia ostatniego namaszczenia zgodnie z własną wiarą. On wykonuje swoją kapłańską powinność. Problemu w omawianej sprawie nie widzi nawet rzecznik muzułmańskiego muftiego Musa Czachorowski. Rozpatrując ją w kategoriach cywilno-prawnych, można powiedzieć, że każdy ma prawo do swoich poglądów, w tym do wiary. Ale ostatnie namaszczenie nie narusza niczyjej wiary ani poglądów.
A może nie chodzi o naruszenie dóbr osobistych, tylko o kolejny przejaw walki z Kościołem albo zwykłą chciwość?
Zgadzam się, że to kolejny element kampanii antykościelnej – i Sąd Najwyższy się w nią wpisał. Można to zestawić z rozprawą, podczas której 9 grudnia ma paść orzeczenie w sprawie obecności krzyża w Sejmie – sprawie, którą wytoczył Twój Ruch, kiedyś Ruch Palikota. Te ataki są o wiele silniejsze niż za czasów komunizmu. Chcę wierzyć, że sędziowie są niezawiśli, a sądy niezależni i że Sąd Najwyższy działa w tym duchu. Co do kwoty roszczenia: dochodząc dóbr osobistych, można mieć roszczenia niemajątkowe (zaniechanie i usunięcie skutków naruszenia, przeproszenie) i majątkowe – polskie prawo przewiduje w tym przypadku zadośćuczynienie – rekompensatę za szkodę moralną. Za naruszenie dóbr osobistych nie ma cennika. Sąd musi brać pod uwagę charakter naruszonego dobra, sposób, w jaki zostało ono naruszone, oraz jego skutki. Ja nie widzę w ostatnim namaszczeniu negatywnych skutków. Pacjent za naruszenie dobra zwanego ateizmem żąda 90 tys. zł, ale powtarzam: naruszenia nie było. Co innego, gdyby ksiądz mu krucyfiksem rozbił głowę, ale nie można dawać wyroków za wykonanie posługi duszpasterskiej. Ktoś musiał pacjentowi podpowiedzieć, że jest to dobra okazja, by zaatakować szpital oraz Kościół i zarobić.
Czy – podążając za tropem – wierzący, do którego nie wezwano księdza i któremu nie udzielono sakramentu chorych, także mógłby oskarżyć szpital?
Powiedzmy, że umiera żona. Mąż zwraca się do kapłana o ostatnie namaszczenie, ale on widzi w umierającej osobę niewierzącą i odmawia. Kobieta umiera bez sakramentu. Jakiego rodzaju dobra osobiste męża są tu naruszone? Należałoby znaleźć winnego: dlaczego kapłan odmówił, a może nie odmówił, a było to zaniechanie? Także w tym przypadku nie ma podstaw, by sądzić o naruszenie dóbr osobistych, bo czyn nie nosi znamion czynu
niedozwolonego.
Jeśli pacjent jest nieprzytomny, zakłada się jego zgodę na leczenie. Czy takie samo założenie nie powinno funkcjonować także w sferze duchowej?
Mówi się, że „na wojnie nie ma wyznania”. Kapelani wojenni bez względu na wyznanie rannych udzielali im namaszczenia, dając ukojenie duchowe. Z punktu widzenia kapłana udzielenie sakramentu chorych jest spełnieniem jego posługi duszpasterskiej. Prawo nie chce się mieszać do sfery duchowej – w kanony wiary i w sakramenty.
![]() | rozmawiała Monika Odrobińska |