Co z tego, że procedury zostały zachowane, skoro po próbie samobójczej pacjent zmarł? - pyta Tomasz Rowiński w rozmowie z Moniką Odrobińską.
Aż 600 tys. dzieci i młodzieży w Polsce wymaga opieki psychologicznej lub psychiatrycznej. Czy my aby nie chcemy leczyć młodzieży z symptomów dorastania?
Wiek młodzieńczy z definicji obfituje w konflikty z rodzicami i rówieśnikami, ale obecnie mają one ostrzejszy charakter. Dorośli muszą reagować na agresję, przemoc w szkole i w świecie cyfrowym. System pomocy dzieciom i młodzieży powinien być dostosowany do specyfiki okresu dojrzewania, tymczasem system finansowania pozwala jedynie na leczenie punktowe, czyli konkretnych schorzeń.
I najlepiej w szpitalu?
Dzieci trafiają do szpitala nie dlatego, że taka jest potrzeba, ale dlatego, że brakuje placówek środowiskowej pomocy ambulatoryjnej. Jednocześnie obłożenie dziecięcych i młodzieżowych oddziałów psychiatrycznych wynosi 150 proc. Gdy pojawia się kryzys psychiczny, rodzice jadą z dzieckiem na izbę przyjęć, czekają dziesięć godzin, lekarz dziecko zobaczy, coś zleci lub nie – i więcej nie ma z nim kontaktu, a problem zostaje. Często wystarczy pomóc rozwiązać kryzys w rodzinie. Aż w 60 proc. przypadków nie trzeba psychiatry, wystarczy psycholog.
Ale jak, skoro poradnie są przepełnione?
Kryzys psychiczny najlepiej rozwiązać na wczesnym etapie i w większości przypadków może to zapobiec jego rozwojowi. Dziecko żyje w zróżnicowanym środowisku, wsparcie dla niego powinno przebiegać kompleksowo – na styku sektorów zdrowia, oświaty i pomocy społecznej. W zależności od diagnozy i potrzeb leczenia powinno się włączać różne instytucje środowiskowe: nie tylko szkołę i szpital, ale także straż miejską, policję, parafię. Środowiskowe Centra Zdrowia Psychicznego są blisko potrzebującej rodziny – nie izolują, jak szpital. W naszym Centrum na Bielanach mamy interdyscyplinarny zespół psychologów, psychiatrów, psychoterapeutów, streetworkerów, neurologopedów i pedagogów.
Na czym polega państwa praca?
Osoby z zespołu pomagają załatwić sprawy konieczne do wyjścia z kryzysu psychicznego i powrotu do codziennego życia. Bezpłatnie i bez skierowania. Jeśli osoba w kryzysie nie może przyjść do nas, my idziemy do niej. Jeśli zaistnieje potrzeba, nasz podopieczny lub cała rodzina otrzyma w jednym miejscu pomoc psychiatryczną, terapię neurologopedyczną, psychoterapię indywidualną, grupową, terapię rodzin, grupę wsparcia czy treningi terapeutyczne.
Co ten plan zawiera?
Indywidulany Plan Zdrowienia realizujemy w duchu Otwartego Dialogu, do którego zapraszamy szkołę, asystenta rodziny, kuratora sądowego – wszystkich z otoczenia dziecka.
Czy nie powinno być na odwrót: szkoła zauważa problem i proponuje współpracę innym podmiotom?
Szkoła często mówi: proszę naprawić dziecko i dopiero je nam oddać. A to w szkole dziecko spędza większość czasu, jest tam kształtowane. Szkołę należy włączać w proces zdrowienia, i uświadomić jej rolę w tym. W szerszej perspektywie powinna być zapewniona synergia systemu zdrowia i oświaty, tak by rodzice nie biegali od Annasza do Kajfasza w celu kolekcjonowania „papierków”.
Kto się do państwa zgłasza?
W ramach pilotażu od jesieni 2018 r. mamy pod opieką 570 rodzin. W 40 proc. przypadków rodzina zgłasza się sama, w 30 proc. jest to szkoła, co piąty przypadek zgłasza OPS, co dwudziesty – poradnia psychologiczno-pedagogiczna.
W czym tkwi siła środowiskowych Centrów Zdrowia Psychicznego?
Po hospitalizacji do aktywnego życia, w tym zawodowego, wraca 13 proc. pacjentów, pozostali wracają do szpitala. Na Zachodzie (przykład fiński) w ciągu pięciu lat 86 proc. pacjentów leczonych metodą Otwartego Dialogu wraca do aktywności, a u 82 proc. nie zauważono utrzymujących się objawów. Pracują u nas także asystenci zdrowienia – osoby, które po własnym kryzysie psychicznym i po przeszkoleniu wspierają innych w powrocie do zdrowia. Łączymy więc wsparcie medyczne ze społecznym. Stawiamy na pracę u podstaw, czyli profilaktykę m.in. w placówkach oświatowych.
Czy to rozwiąże bolączki systemu opieki psychiatrycznej?
Ona wciąż pozostaje w sferze życzeń. Tym bardziej, że nie da się jej rozwijać przy obecnym systemie organizacji i finansowania. Sieć opieki środowiskowej jedynie poprawi tę opiekę, ale nie załatwi wszystkiego. Należy także zmienić sposób myślenia – by dotyczył efektywności leczenia, a nie wykonalności procedur. Co z tego, że procedury zostały zachowane, skoro po próbie samobójczej pacjent zmarł? Wszystkie mądre postulaty zostały wypowiedziane, wiemy, jak działać – pora na odważne decyzje.
Dla dzieci: Warszawa, ul. Daniłowskiego 31
Dla dorosłych: Warszawa, ul. Cegłowska 80
Wieliczka, ul. Wincentego Pola 20a
Koszalin, Sarzyńska 9