Ekipa określana mianem bezzębnej i bezimiennej wywróciła hokejowy świat do góry nogami.
Jeden z młodszych kolegów dziennikarzy, szukający wciąż swojego miejsca w zawodzie, poprosił mnie o rozmowę. Chciałby się „przebranżowić” i zajmować sportem. Na moje pytanie, dlaczego chce to zrobić, odpowiedział krótko: „Bo zawsze sport lubiłem i zawsze był moją pasją”. Przy okazji chciał oczywiście wiedzieć, jak wygląda praca w redakcjach sportowych. Kilka z nich w swoim życiu poznałem, więc moja odpowiedź miała znamiona wyczerpującej. Tuż po spotkaniu dopadły mnie jednak wątpliwości.
Bo koledze odpowiadałem szczerze i w tej szczerości nie zabrakło słów o tym, że ja sam czasami odczuwam… brak pasji. Smutne to, ale prawdziwe. Zawsze w takich momentach, bo to na szczęście są tylko momenty, pocieszam się, że przecież taki syndrom wypalenia może zdarzyć się każdemu. I co najważniejsze, po takich smutnych dla mnie chwilach zawsze wychodzi słońce. To spotkanie było jednak dla mnie ważne. Dlaczego? Uprzytomniło mi, że przecież ja ten zawód wybrałem właśnie z tego jednego, być może najważniejszego powodu: pasja! I pewnie nawet jakiś rodzaj namiętności!
Zaczęło się od piłki nożnej, później rozlało na cały sport, ale istotne, że w tym wszystkim było coś jeszcze, coś więcej. Można nazwać to dowolnie. Ja po prostu chciałem być blisko tego, co robiłem od najmłodszych lat z pasją. A tę pasję najlepiej rozpalają piękne historie. Takie jak ta, którą obserwowaliśmy na majowych mistrzostwach świata w hokeju na lodzie. W turnieju elity zachwyt wzbudziła reprezentacja Finlandii. Tak się składa, że kibicuję jej od zawsze. Śledziłem więc przygotowania i nie dziwiłem się głosom i obawom płynącym z Helsinek i okolic. Finowie nie mieli złudzeń: na turniej wysłali zespół niedoświadczony, bez gwiazd, bez wielkich atutów. Ba, sami nazywali swą reprezentację jedną z najsłabszych w historii.
I ta drużyna na dzień dobry ograła Kanadę, w ćwierćfinale wyrzuciła z mistrzostw broniących tytułu Szwedów, a potem ograła niepokonanych wcześniej Rosjan. Historia jak z bajki. Ekipa określana mianem bezzębnej i bezimiennej wywróciła hokejowy świat do góry nogami. Złoto dla Finów – ten wynik mówi sam za siebie. W kadrze „Suomi” bohaterów nie brakowało. Jednym z nich był Kaapo Kakko, zaledwie osiemnastolatek. Niedawno zadebiutował w reprezentacji i nazywany jest w swoim kraju hokejowym Leo Messim. Historia Kakka to nie tylko wspaniałe gole, ale też walka z chorobami – nastolatek cierpi na celiakię i cukrzycę. Finowie napisali piękną historię, jedną z tych, które sprawiają, że moja sportowa pasja wybucha z nową siłą.