To my musimy iść za dzieckiem, dostosować się do jego potrzeb – mówi Janina Brzeszkiewicz, dyrektorka Zespołu Szkół Specjalnych w Ignacowie. Szkoła ma już 55 lat.
Święta tutaj w pełni: w holu wita choinka i rozświetlony zaprzęg św. Mikołaja, a stroiki, bombki, świąteczne obrazki są dosłownie wszędzie. We wszystkich salach i zakamarkach. I praca nadal trwa. W jednej sali powstają kompozycje z szyszek, w innej uczniowie dekorują pierniki, w warsztacie najstarsi chłopcy właśnie wycinają drewnianą choinkę.
Wędrujemy po nowoczesnym budynku z Janiną Brzeszkiewicz – dyrektorką szkoły, i Jadwigą Goźlińską – jej zastępcą. Placówka powstała w 1961 r. Utworzono ją w obiekcie należącym do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo. – Pamiętam jeszcze tamten stary, drewniany budynek – mówi Janina Brzeszkiewicz, która w Ignacowie pracuje od 37 lat. – Gdy przyjechałam tu pierwszy raz, na spotkanie wybiegł mi uśmiechnięty chłopiec z zespołem Downa. Powitał mnie z otwartymi ramionami – wspomina.
Panie znają każdego ucznia po imieniu. I vice versa. Choć dla dzieci wicedyrektor szkoły to po prostu pani Jadzia, to widać, że mają do swoich wychowawców ogromny szacunek. Gdy wchodzimy do sal, niektórzy chłopcy wstają z krzeseł i grzecznie się kłaniają. Prawdziwi gentlemani to dziś nie tak częste zjawisko. Ale nie tu. – Bardzo często słyszymy od naszych uczniów komplementy – mówi Janina Brzeszkiewicz.
![]() |
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym |