Dzięki akcji „Makulatura na misje” mogłam rozpocząć przedświąteczne porządki.

Wyrosłam w poczuciu, że papier jest i powinien być surowcem wtórnym, a że u nas w domu „przerabiamy” sporo tego towaru, nie mogłam pogodzić się z tym, że już nikt – w naszym kraju, rzecz jasna – nie chce makulatury. Aż do czasu tej akcji! Dzielni salezjanie i ich wolontariusze z uporem godnym takiej właśnie sprawy rozstawiają w parafiach kontenery i za zebraną makulaturę kopią studnie w Afryce. Wielkie brawa i wielkie dzięki!
Ostatnio szykowałam wory do kontenera, który stał przy warszawskim kościele Wszystkich Świętych, kilka miesięcy temu woziliśmy makulaturę na zbiórkę u jezuitów na Rakowieckiej. Nasz tygodnik bierze udział w akcji, systematycznie informując, gdzie będzie czekał kontener. Akcję widać także w internecie, bo makulaturę na misje zbiera się w całej Polsce, co nie znaczy oczywiście, że w każdej parafii. Wszędzie trzeba ochotników, czyli wolontariuszy skupionych w jakiejś fundacji czy innej organizacji pozarządowej.
Dziś już nawet się nie zastanawiamy, jakim są one – organizacje, oczywiście – dobrem społecznym, choć w pośpiechu dobrej zmiany niektórzy są nawet gotowi doszukiwać się w nich diabła. Nie pamiętają, jak o nich marzyliśmy, bo były symbolem wolnego świata: niezależne od władzy, pozwalały realizować się społecznie zgodnie z własnymi zainteresowaniami i zauważanymi potrzebami środowiska, często właśnie parafii. Odkurzając przedświątecznie księgozbiory, warto wyciągnąć z półki postawiony tam być może przed laty Katechizm Kościoła Katolickiego i zajrzeć do rozdziału drugiego „Wspólnota ludzka”, paragrafy od 1882 do 1884, potem 1905-1912 i na koniec 1915: „Na pochwalę zasługuje postępowanie tych narodów, w których jak największa część obywateli uczestniczy w sprawach publicznych w warunkach prawdziwej wolności”. A zaraz potem (1929) przeczytamy, że „sprawiedliwość społeczną można osiągnąć jedynie przy poszanowaniu transcendentnej godności człowieka”.
To dlatego sprzeciwiamy się takim pomysłom i metodom, jakie lansuje, forsuje i finansuje George Soros, złowrogi starzec, który wyobraża sobie, że zbuduje nowy wspaniały świat, podporządkowując sobie ludzi i narody. Wśród wyrzucanych papierów znalazłam niemal sensacyjny dziś numer tygodnika „Solidarność” z czerwca 1997 roku, w którym wybitna publicystka Teresa Kuczyńska ostrzegała przed Sorosem, jego fundacjami i zwolennikami – przypominała też jego manewry rozpoczęte jeszcze w komunistycznej Polsce z jej funkcjonariuszami. Już wtedy! Artykułowi towarzyszył rewelacyjny rysunek nieżyjącego już Antoniego Chodorowskiego: cztery główki zwrócone profilami w jedną stronę, niczym na propagandowym plakacie z lat stalinowskich: Aleksander Kwaśniewski, Marcin Święcicki, Bronisław Geremek, George Soros.
Naprawdę, warto robić świąteczne porządki.