Pierwsza w Polsce mobilna łaźnia prowadzona przez warszawsko-praską Caritas przyciąga dziesiątki bezdomnych. Nie tylko z powodu luksusu kąpieli.
Przenośne kontenery z prysznicami od dwóch miesięcy stoją przy ul. Namysłowskiej na warszawskiej Pradze-Północ. Wcześniej przez trzy miesiące „pracowały” przy ul. Wenedów w Parku Traugutta, w miejscu znanym potrzebującym, bo przed laty działał tam punkt Monaru. W trzech kontenerach znajdują się prysznice, umywalki i WC, przystosowane też do potrzeb osób niepełnosprawnych. Czwarte pomieszczenie to magazyn środków czystości.
Fryzjer w soboty
– Początki były trudne. Pierwszego i drugiego dnia, kiedy łaźnia ruszyła, nikt nie przyszedł, ale w koleje dni, w miarę rozszerzania się informacji, zaczęło przychodzić coraz więcej osób. Teraz codziennie mamy około 60 bezdomnych – mówi s. Józefa Stankiewicz, szarytka pracująca od początku w mobilnej łaźni. – Daje się zauważyć, że kiedy dni są chłodniejsze, przychodzi mniej ludzi. W lipcu, sierpniu mieliśmy około stu osób dziennie. W rekordowym dniu wykąpało się ponad 130 osób. Najwięcej chętnych jest w soboty, bo wtedy można się też ostrzyc.
Większość korzystających z łaźni to mężczyźni w wieku 19-65 lat. – Przychodzą ci, którym zależy na higienie – zauważa s. Józefa i wskazuje na nowe wyzwania: – Niestety, ci którzy powinni przyjść, nie mają takiej potrzeby.
– Przy wejściu dostaje się wszystko: ręcznik, mydło, szampon, maszynkę do golenia, piankę, płyn po goleniu – mówi bezdomny od roku Leszek. – W noclegowni przy ul. Skaryszewskiej też można się wykąpać, ale tam nie zawsze jest ciepła woda, trzeba czekać i kąpać się w nocy. Przychodzę tu, bo po drodze dostaję też ciuchy, w punkcie Caritas przy ul. 11 Listopada. Teraz, jak jest chłodniej, przychodzę co 2-3 dni, latem przychodziłem codziennie.
– Bardzo potrzebna jest taka łaźnia, dowiedziałem się o niej od znajomego, bo przekazujemy sobie takie wiadomości. Szukam dorywczej pracy, muszę z czegoś się utrzymać, jakoś przeżyć. Nocuję u kolegów, znajomych. Jak potrzeba się wykąpać, to wiem, że zawsze mogę tutaj przyjść. Nawet jeśli jest się bezdomnym, to przebywa się przecież wśród ludzi, trzeba gdzieś się umyć – podkreśla Jarek „z regionu Mazowsza”, jak opisuje.