Jeremi Molak, 9 lat
Pamięć wzrokowa zaczyna dopisywać człowiekowi dopiero mniej więcej od czwartych urodzin. To dlatego Patrycja, która straciła wzrok jako dwuipółletnia dziewczynka, dziś, jako młoda kobieta, nie pamięta, jak wyglądają kolory. Dlatego też być może tak mało mamy wspomnień z pierwszych trzech lat życia. Bywa, że gdzieś z najgłębszych naszych zakamarków zamajaczy nam jakieś poczucie bezpieczeństwa w rodzicielskim uścisku czy śpiewana kołysanka. Nie są to jednak obrazy, lecz raczej wrażenia odbierane za pomocą zmysłów innych niż wzrok. Podobno nawet kołysanie czy ciepła kąpiel działają na większość z nas kojąco właśnie dlatego, że są najwcześniejszymi wspomnieniami – ruchu, dotyku – jeszcze z życia płodowego.
Niemowlę również zapamiętuje swoich bliskich przede wszystkim w ten sposób: po głosie, po dotyku, po zapachu. Od siódmego miesiąca zaczyna odróżniać osoby znajome od obcych i reagować na te drugie płaczem. Nawet mama, która nie ma akurat na nosie okularów i do tego zmieniła fryzurę, zostaje uznana za persona non grata. „Widok tej pani nic mi nie mówi” – maluje się na twarzy jej własnego dziecka, a buzia już-już wygina się w podkówkę.
Roczna Helenka zostaje postawiona przed trudną próbą: identyfikacji kilkorga najbliższych, których nie widziała przez dwa tygodnie z powodu wakacyjnych wyjazdów. Stęskniona trójka kolonistów powracających na rodziny łono rzuca się z entuzjastycznymi okrzykami ku swojej ukochanej dzidzi... i tu czeka ją srogi zawód. Dzidzia przejawia wyraźny dystans: „Powoli, tylko bez poufałości. Czy my się znamy?”. Wystarcza jednak, by starszy brat się przysiadł i przez jakiś czas, nie narzucając się, poopowiadał mamie swoje letnie przygody, a Hela, jakby pod wpływem brzmienia jego głosu, zaczyna mu posyłać promienne uśmiechy: „Cześć, braciszku, dawnośmy się nie słyszeli!”.
Pojawia się także tajemniczy pan. Niby znajomy, niby wyciąga ręce, niby się uśmiecha, niby przemawia czule – ale kto go tam wie...? Helenka odwraca się nieufnie i od jego rąk, i od uśmiechu, i od głosu. Zapada pełna wyczekiwania cisza. Nagle z ust dziewczynki rozlega się szereg sylab, których od pewnego czasu nie powtarzała: „Ta-ta-ta-ta-ta-ta-ta-ta...”. Jeszcze chwila i dziecko jest gotowe, by pójść w objęcia taty i oprzeć głowę na jego ramieniu. Jakby wiedziało, że samo przyzywanie ojcowskiego imienia otwiera drogę powrotu do niego.
![]() | Lidia Molak |