W Kazachstanie żyje ponad 40 tys. Polaków. Wielu chce do Polski przyjechać w ramach akcji repatriacyjnej, ale ma o swoim ojczystym kraju bardzo skromną wiedzę, słabo też zna język polski. Stąd pomysł Fundacji Joachima Lelewela, by kilku polskim organizacjom ufundować laptopy. Akcję wspiera nasz tygodnik.
Fundacja Joachima Lelewela ponad 25 lat temu wysyłała do Kazachstanu polskie książki. Dla wielu naszych rodaków był to pierwszy kontakt z polskim słowem, bo w latach 40. i 50. XX w. karano ich za posiadanie książek czy czasopism w ojczystym języku. Jednak żeby lepiej zrozumieć Polskę, powinni móc na bieżąco czytać prasę i oglądać polskie filmy. A organizacje w rozsianych po stepie wioskach są zbyt biedne, by mogły kupić komputery i zapewnić sobie dostęp do Internetu.
Stąd też pomysł na akcję „Internet dla Polaków w Kazachstanie”. W jej ramach zostaną zakupione laptopy dla polskich stowarzyszeń w stołecznej Astanie oraz w Szortandach, Pierwomajce i Ekibastuzie. Fundacja zbiera pieniądze poprzez tzw. crowdfunding i zachęca wszystkich do dokonywania choćby skromnych wpłat: https://polakpomaga.pl/kampania/internet-dla-polakow-w-kazachstanie. Możliwe jest także dokonywanie darowizn bezpośrednio na konto fundacji, szczegółowe informacje są na jej stronie: http://fundacjalelewela.pl/wesprzyj-nas/. Celem jest zebranie 8 tys. złotych.
Do masowych deportacji Polaków z ówczesnych zachodnich terenów Ukraińskiej SRR doszło w 1936 r. Z okolic Żytomierza, Winnicy i Chmielnickiego do Kazachstanu przesiedlono ponad 35 tys. osób. Po trwającej tygodniami podróży bydlęcymi wagonami trafiali na step, gdzie sami musieli budować sobie wioski. Gnieżdżąc się z początku w marnych ziemiankach, wielu z nich zmarło. Do lat 50. traktowani byli jak więźniowie i od swych wiosek mogli oddalać się tylko na kilka kilometrów. Dziś Polacy mieszkają głównie na północy Kazachstanu, a niektóre wioski są niemal w całości „polskie”. Zaledwie kilka tysięcy osób zdołało w ramach repatriacji przyjechać do Polski.