2 marca
niedziela
Heleny, Halszki, Pawla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dziękuję ci, mamo

Ocena: 0
2898
Historie dzieci urodzonych wbrew wskazaniom lekarskim pokazują, że cuda się zdarzają, a lekarze często się mylą.
– Zarówno ja, jak i żona jesteśmy lekarzami, dlatego mieliśmy świadomość, że ciąża, która krwawi, może być niedotleniona, łożysko się odkleja, a więc dziecko może urodzić się chore – mówi dr Maciej Rylski, ojciec trzech synów – zwłaszcza że kilkadziesiąt lat temu niewiele było wiadomo na temat tego, co dzieje się w macicy matki. Aborcja nie była uważana za wielkie zło, uważano ją raczej za rodzaj zabiegu.

Kiedy żona pana Macieja zaszła w pierwszą ciążę, państwo Rylscy nie byli przygotowani na dziecko.

– Żona była na stażu, ja jeszcze studiowałem, mieszkaliśmy u teściów. Jednak ze względów religijnych nie wyobrażałem sobie, żebyśmy mieli usunąć dziecko. Przy drugiej ciąży pojawiły się krwawienia. Żona musiała przez cały czas leżeć, co wymagało ogromnego poświęcenia. Nie było badań obrazowych, USG było w powijakach, praktycznie niedostępne. Żona leżała, ja całymi dniami pracowałem, w dodatku jako lekarz wojskowy często jeździłem na poligony. Nie wiedzieliśmy, czy nasze poświęcenie przyniesie jakieś pozytywne efekty. Nasz syn urodził się zdrowy – opowiada Maciej Rylski.

Gdy pani Rylska spodziewała się trzeciego dziecka, w szóstym miesiącu zaczęła krwawić na ulicy.

– Można było się spodziewać, że dziecko nie będzie zdrowe, pełne wad. Jednak zdecydowaliśmy, że dziecko się urodzi. Bez względu na to, jakie będzie.

Dziś synowie państwa Rylskich są dorośli.

– Najstarszy jest profesorem medycyny, drugi jest doktorem ekonomii, a najmłodszy skończył prawo. Jesteśmy z nich bardzo dumni. A największą dla nas nagrodą był moment, gdy podziękowali nam za to, że żyją. Dużo siły czerpaliśmy ze wspólnej modlitwy i jestem pewien, że to Boża Opatrzność sprawiła, iż synowie się urodzili. Są naszą radością i chlubą – zdradza dr Maciej Rylski.


KOCHAŁY OD POCZĄTKU

– Moja mama miała 42 lata, gdy dowiedziała się, że zaszła w trzecią ciążę – opowiada 22-Katarzyna z Poznania. – Rodzice od początku cieszyli się. Mieli już dwóch synów, więc marzyli o córce. Mama, jako kobieta powyżej 35. roku życia, została skierowana na badania prenatalne. Lekarz nie miał dobrych wiadomości, poinformował, że u dziecka występuje bardzo duże zagrożenie chorobami genetycznymi, w tym także zespołem Downa. I zasugerował, że skoro dziecko nie będzie zdrowe, w pełni sprawne, to może lepiej pozbyć się kłopotu.

Kochane przyszłe matki, dajcie szansę swoim dzieciom, nie skreślajcie ich!
– Mama, gdy to usłyszała, wyszła oburzona z gabinetu. Przepłakała całą noc. Nie, nie dlatego, że dziecko miało być chore. Nie mogła po prostu uwierzyć, że lekarz chciał jej odebrać osobę, którą ona już kochała – dodaje
Katarzyna.

Rodzice Kasi musieli wysłuchiwać także rad „życzliwych”.

– Po co wam kłopot, mówili, macie dwóch wspaniałych synów, ustabilizowane bardzo dobre życie. I po co to zmieniać? – opowiada Kasia – i wtedy rodzice ukojenia zaczęli szukać w modlitwie. To były długie godziny targowania się z Bogiem. Rodzice byli wierzący, ale chodzili do kościoła trochę automatycznie. Ciągle żyli sprawami zawodowymi, zajmowali się karierą, a na sprawy duchowe nie było czasu. Im częściej modlili się, tym większy opanowywał ich spokój.

Po kilku tygodniach zdarzył się cud. Powtórne badania wykluczyły wadę genetyczną u dziecka. Na świat przyszła Kasia, dziś studentka farmacji, harcerka, wolontariuszka w Domu Opieki Społecznej.

– Rodzice nigdy nie mówili mi, co doradzał im lekarz czy „przyjaciele”. Dopiero gdy miałam około 15 lat, babcia opowiedziała mi, że jestem podwójnym cudem. Nie dość, że urodziłam się zdrowa, choć lekarz spodziewał się czegoś zupełnie innego, to jeszcze moje pojawienie się sprawiło, że rodzice bardzo zbliżyli się do Pana Jezusa. Namacalnie doświadczyli, że dla Boga nie ma nic niemożliwego.

DAJCIE SZANSĘ

– Dla mamy był to wyrok. Dowiedziała się, że życie jej wyczekiwanego dziecka jest zagrożone, że nie donosi ciąży, a jeśli nawet, to sama umrze, a dziecko urodzi się martwe – mówi Dawid Pokojowczyk, student prawa. – Mama już dwa razy poroniła. Potem rodzice nie mogli starać się o dziecko, bo mama ciężko chorowała przez dwa lata na nowotwór. Cudem było to, że udało jej się pokonać chorobę. Nigdy nie brakło jej siły do walki.

Rodzina była wsparciem dla mamy Dawida, która postanowiła, że niezależnie od tego, co się wydarzy, nie pozbędzie się własnego dziecka.

– Podziwiam mamę za jej odwagę. Jej życie było zagrożone, była jeszcze taka słaba, a zdecydowała, że dar od Pana Boga trzeba przyjąć – zaznacza Dawid. – Po czterech miesiącach od tragicznej diagnozy mama mnie urodziła, przeżyła poród, choć bardzo długi czas musiała dochodzić do siebie. Miałem dziewięć punktów w skali Apgar.

Teraz Dawid jest zdrowym, 21-letnim mężczyzną, który w przyszłości chce zostać sędzią i założyć szczęśliwą rodzinę.

– Obiecałem sobie, że gdy zostanę tatą, będę wspierać żonę tak mocno, jak mój tata wspierał mamę. Wiem, że mam dług wobec rodziców, a szczególnie wobec mamy, która dla mnie jest już osobą świętą – zdradza Dawid.

To świadectwo można przeczytać na stronie internetowej działaczy pro-life. Karolina pisze: „Mam 25 lat. Z opowieści rodziców wiem tylko tyle. Młody lekarz z Piotrkowa Trybunalskiego, nazwisko na R. w roku 1988. Stwierdził, że ze mnie nic nie będzie, najlepiej usunąć – nie będę miała szansy na przeżycie, a jeżeli nawet się urodzę, to choroba nie pozwoli mi na normalne życie. […] Gdy nadszedł ten czas, taryfą wieźli mnie, a raczej mamę, do szpitala w Łodzi – gdzie na świat przyszłam dzięki pewnemu Profesorowi Fijałkowskiemu i uporowi rodziców. Dziwne – ja żyję – nawet sama jestem mamą piątki dzieci – zdrowych dzieci (Antosia – 5 lat, Jasia – 4 lata, Mikołajka – 3 lata, Martusi – 2 lata i Zuzi – 7 miesięcy). Bóg na szczęście miał dla mnie inny plan, całkowicie inny niż lekarz o nazwisku R. Kochane przyszłe matki – dajcie szansę swoim dzieciom, nie skreślajcie ich!”.


NIEZWYKŁE NARODZINY

Bliźniacy Paulo i Felipe Lizama z Chile opowiadali niedawno w mediach, że swoje narodziny zawdzięczają podwójnie swojej odważnej mamie, jej determinacji i miłości do nienarodzonych dzieci.

Rosa Silva pracowała jako sanitariuszka. Zanim dowiedziała się o ciąży, ze względu na pracę była ciągle narażona na promieniowanie rentgenowskie. Lekarz, który ją badał, określił ciążę mianem „dziwnej”. Stwierdził, że dziecko ma trzy ręce i zaplątane stopy oraz dwie głowy. Aborcja w Chile, z przyczyn terapeutycznych, w latach 80. była legalna. Doktor zaczął namawiać kobietę do usunięcia ciąży, bo stwierdził, że jej życie jest poważnie zagrożone. Ona jednak była nieugięta i wszystko powierzyła Panu Bogu.

Podczas porodu, w 1984 r., wydarzył się cud. Felipe urodził się pierwszy. Wtedy lekarze zamierzali usunąć łożysko. Jednak Rosa Silva odmówiła, wyczuwając, że drugie dziecko także szczęśliwie się urodzi. Jej drugi synek przyszedł na świat prawie 20 minut później. Znowu, gdyby nie mama, Paulo byłby skrzywdzony przez lekarzy.

– Jestem w pełni przekonany o tym, w co wierzę, czym jestem i o czym mówię – oczywiście dzięki łasce Boga – opowiadał po latach Paulo Lizama dla Catholic News Agency. – Jak mógłbym nie bronić Boga życia? [...] Wydarzenie [uratowania przed aborcją] umocniło moje powołanie, dodało witalności i pozwoliło mi całkowicie oddać się temu, w co wierzę – podkreślał.

Zanim bliźniacy dowiedzieli się o swoich cudownych narodzinach, wstąpili do seminarium. Dziś są już kapłanami. Podkreślają, że zawsze z wielkim uczuciem myślą o swojej mamie, która była gotowa za nich oddać własne życie.

Niezwykłe narodziny miał także bp Andrew H. Cozzens z archidiecezji Saint Paul and Minneapolis w USA. Jego mama w wywiadzie dla diecezjalnego pisma opowiedziała, że w piątym miesiącu ciąży miała okropne bóle, praktycznie przypominały porodowe. W szpitalu udało się lekarzom powstrzymać poród, ale niestety, jeden z medyków poinformował, że płód został zdeformowany. Polecił, aby przerwała ciążę. Kobieta z odwagą odpowiedziała: „To nasze dziecko, i przyjmiemy to, co daje nam Bóg”.

Ten sam lekarz odmówił jej opieki, nie widząc sensu urodzenia dziecka. Inny doktor poprowadził jej ciążę. Założył się z kolegą, że dziecko przyjdzie na świat zdrowe. Nie pomylił się. Dziś Andrew H. Cozzens służy Kościołowi dzięki mamie.

Ewelina Steczkowska
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy
Idziemy nr 49 (430), 8 grudnia 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

NIEDZIELNY NIEZBĘDNIK DUCHOWY - 2 marca

Ósma Niedziela Zwykła
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Łk 6, 39-45
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego) 
+ Komentarz „Idziemy” - Wyrok umorzony


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter