– Nazwanie przeszłości jest niezbędne, żeby uzyskać wewnętrzną wolność i przebaczyć – mówił dalej duchowny w homilii. To były bardzo potrzebne słowa wygłoszone w 70. rocznicę rzezi wołyńskiej, bo obydwa kraje dopiero powoli dojrzewają do wzajemnego pojednania. – Okrągłe rocznice sprzyjają głębszej refleksji nad tymi wydarzeniami – stwierdził w rozmowie z „Idziemy” ks. Witold Józef Kowalów, proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP w Ostrogu i redaktor czasopisma „Wołanie z Wołynia”.
Takim refleksjom służyła uroczystość ekumeniczna w Hucie Stiepańskiej, miejscowości, która w 1943 r. stanowiła punkt oporu Polaków wobec ukraińskich nacjonalistów. Biskup pomocniczy diecezji żytomiersko-kijowskiej i administrator apostolski diecezji łuckiej Stanisław Szyrokoradiuk w kazaniu podczas odprawionej tam Mszy Świętej mówił: – Modlitwa w takie rocznice, jak ta dzisiejsza jest bardziej potrzebna nam – żywym niż zmarłym, bo ci już są na sądzie Bożym, a my potrzebujemy przebaczenia, pojednania i miłosierdzia.
Ośmiu prawosławnych duchownych obecnych na uroczystości odmówiło uroczystą modlitwę za zmarłych. O. Aleksander, dziekan sarneński, który przewodniczył modlitwie, w krótkiej mowie porównał wydarzenia sprzed 70 lat do zabawy, podczas której nagle gaśnie światło, wszyscy zaczynają się bić i nie wiadomo, kto jest winien. A na Wołyniu w 1943 r. zgasło światło wiary. Skonstatował jednak, że był to dopust Boży. Teraz światło wiary trzeba rozpalać.
Większość uczestników uroczystości stanowili Polacy. – Przybyliśmy upamiętnić ofiary tej kaźni, ponieważ większość ludności tych ziem osiedliła się Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie. Ta zbrodnia jest najsłabiej zakorzeniona w świadomości Polaków. Tylko 40 proc. społeczeństwa wie, co to była rzeź wołyńska. Chcemy to zmienić – oświadczył Piotr Lech, starosta Milicza.
Konstantin Hriszczenko, wicepremier Ukrainy, w przemówieniu podczas uroczystości w Łucku podkreślił, że wydarzenia wołyńskie potrzebują dalszego badania i że należy unikać upolityczniania kwestii wołyńskiej.
Z pewnością kamieniami milowymi na drodze do wzajemnego pojednania jest honorowanie sprawiedliwych Ukraińców, którzy podawali Polakom pomocną dłoń. Prezydent RP Bronisław Komorowski podkreślał, że „powinniśmy pamiętać o tych Ukraińcach, którzy w ramach zbiorowej odpowiedzialności za cudze zbrodnie padli ofiarą strasznego wojennego prawa odwetu z rąk polskich”. – Jestem wdzięczny Opatrzności Bożej, że możemy się modlić na Wołyniu. Jest to pierwszy krok do zagojenia ran. Myślę, że pojednanie nie nastąpi tak szybko. W ubiegłą niedzielę jednak w kościołach greckokatolickich nie była odczytana odezwa o wzajemnym pojednaniu, nie mówi się tutaj o tych sprawach jasno. Wielu ludzi nie chce się przyznać do swojej winy. Myślę, że będzie to długotrwały proces – powiedział abp Mokrzycki tygodnikowi „Idziemy”. Ks. Władysław Łukasiewicz, proboszcz rzymskokatolickiej parafii w Sarnach, pallotyn, odpowiedzialny ze strony kościelnej za zorganizowanie uroczystości ekumenicznych w Hucie Stiepańskiej podkreślił, że najbardziej cieszy się z udziału obchodach miejscowej ludności. W poprzednich latach często uroczystości odbywały się z ich strony w napiętej atmosferze.
Ukraińscy duchowni zapewniają, że w kościołach rzymskokatolickich do końca lipca będą odmawiane modlitwy za pomordowanych i o wzajemne pojednanie. Przybywa też krzyży ustawianych i święconych w miejscach masowych rzezi Polaków oraz tam, gdzie dawniej stały kościoły.
![]() | Monika Florek-Mostowska |