Dzień zaczyna się jutrznią o godz. 7.00, odmawianą w małej kaplicy mieszczącej się na poddaszu domu. Do południa jest czas na półgodzinną lekturę duchową, modlitwę, w tym godzinną Adorację Najświętszego Sakramentu. Także na obowiązki domowe i inne prace. Po obiedzie i modlitwie różańcowej następuje wyjście do podopiecznych. W drugiej części dnia Msza Święta, Nieszpory i modlitwa wieczorna.
– Odwiedzamy przeważnie osoby starsze, które mają problemy ze zdrowiem, nie są w stanie zrobić zakupów, i te, które po prostu czują się samotne – mówi Maja.
Od sióstr ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, nazywanych siostrami od Matki Teresy z Kalkuty, otrzymały listę osób potrzebujących pomocy. Przez jedną z chorych pań trafiły do Szpitala Bródnowskiego. Od tego czasu w każdy piątek chodzą na szpitalne oddziały. – Włączone są w zespół opieki duszpasterskiej – mówi o wolontariuszkach ks. Arkadiusz Zawistowski, kapelan Szpitala Bródnowskiego. – Chodzą do osób spragnionych rozmowy, na oddziale psychiatrycznym zorganizowały pokaz filmu. W szpitalnym żywiole, gdzie rodziny nie mają czasu dla swoich bliskich, zwłaszcza kiedy są tu osoby samotne, z domów opieki, przebywanie z drugim człowiekiem, zainteresowanie się ich losem i podejście z życzliwością i pokojem ducha są bardzo ważne – podkreśla ks. Arkadiusz. – Taka postawa wynika z życia modlitwą i z formacji duchowej – zauważa.
W czwartki o godz. 19.30 w domu przy ul. Gersona odbywa się otwarta dla osób z zewnątrz Szkoła Wspólnoty, czyli dzielnie się słowem. Rozważane są teksty papieskie i założyciela wspólnoty.
Za pośrednictwem ks. Konrada Hasiora, wikariusza parafii św. Jadwigi na Pelcowiźnie, na terenie której znajdują się Domy Serca, wolontariuszki trafiły do bezdomnych z żerańskich kanałów. Udają się do nich razem z ks. Konradem, ich duszpasterzem.
– Czasem pytają nas, czym się zajmujemy. My po prostu „jesteśmy” – mówi Hania. – Nie dajemy wsparcia materialnego, ale pocieszenie – jak zakłada charyzmat Domów Serca.
Dzieło Międzynarodowy Ruch Misyjny „Domy Serca” założył w 1990 r. we Francji o. Thierry de Roucy, ówczesny generał Służebników Jezusa i Maryi. Podróżując po świecie, dostrzegł ogromne cierpienie zwłaszcza dzieci, postanowił więc otworzyć Domy Serca, w których znalazłyby opiekę i przyjaźń.
Gdy powstały Domy Serca, o. Thierry chciał, aby były to również miejsca tymczasowe dla wolontariuszy, którzy chcą oddać część swojego życia drugiemu człowiekowi. Założył, że wolontariusz powinien dysponować własnymi środkami na swoje utrzymanie bądź znaleźć darczyńców, a po okresie 14-24 miesięcy powinien wracać do kraju, z którego wyjechał. I tak funkcjonowały pierwsze domy. Jednak w miarę upływu czasu w sercach niektórych wolontariuszy pojawiło się pragnienie, aby pozostać w Domach Serca na dłużej. W odpowiedzi na to zapotrzebowanie powstało Zgromadzenie Sióstr Służebnic Obecności Bożej, skupiające obecnie 35 sióstr. W Domach Serca posługują też księża i świeckie osoby konsekrowane. Kolejny filar stanowi Wspólnota św. Maksymiliana Kolbego, skupiająca osoby świeckie – samotne i żyjące w rodzinach.
Obecnie Domy Serca mają 35 wspólnot w 19 krajach. Inicjatywa utworzenia Domów Serca w Polsce wyszła od Joanny Marchewicz, która w 2009 r. była wolontariuszką na misjach w Salwadorze. Odpowiedzialni za Domy Serca we Francji orzekli, że jeśli znajdzie się 5 kandydatów na wyjazd misyjny, to może odbyć się w Polsce pierwsza formacja. Już na początku znalazło się 11 chętnych. Z pomysłem utworzenia wspólnoty zwrócono się do abp. Henryka Hosera SAC. Kuria warszawsko-praska ofiarowała lokum – dwie kondygnacje w domu przy ul. Giersona. W listopadzie ubiegłego roku poświęcono tu kaplicę.
W Domach Serca na całym świecie pracuje 176 wolontariuszy różnych narodowości. Nie trzeba mieć specjalnych predyspozycji, by zostać wolontariuszem. Jedyne kryteria to wiek – między 18. a 35. rokiem życia, zdrowie fizyczne i psychiczne. – Są jednak miejsca na świecie, gdzie na wolontariat mogą wyjechać małżeństwa i osoby starsze. To wioski Domów Serca w Indiach i w Brazylii – mówi Maja. – Każdy, kto chce zostać wolontariuszem, przygotowuje się do misji, uczestnicząc w cyklu trzech weekendów formacyjnych w lutym, marcu, kwietniu lub maju. W sierpniu odbywa dwutygodniowe przygotowanie zwane stażem, w rodzinie z dwójką niepełnosprawnych dzieci w Zielonej Hucie.
W Domach Serca znaleźć można poczucie sensu i właściwej hierarchii. Hania przypomina słowa ks. Clémenta Imberta, odpowiedzialnego za wspólnotę: Przez lata kształcimy się, rozwijamy intelekt, zdobywamy różne umiejętności, ale tak naprawdę zapominamy o duszy. Nie rozwijamy serca. I dodaje: – Pomagając innym, może więcej zyskujemy niż oni. Dla nas wolontariuszy ten czas jest czasem formacji serca. Formacji do tego, co to znaczy być człowiekiem.
Osoby zainteresowane wspólnotą lub wsparciem dzieła mogą kontaktować się z Domami Serca: domy.serca@gmail.com.
![]() | Irena Świerdzewska |