O homonimii już na tych łamach pisałem, krótko przypomnę więc tylko, że polega ona na formalnej zbieżności dwóch wyrazów lub wyrażeń, które mają odmienne znaczenie. Piszę nie tylko o pojedynczych wyrazach, lecz także o ich połączeniach, ponieważ – zwłaszcza w tekstach mówionych – można mówić o tzw. homonimii kontekstowej. To samo wyrażenie w zależności od kontekstu może być doraźnym połączeniem wyrazowym i mieć znaczenie dosłowne lub też być związkiem frazeologicznym i mieć znaczenie przenośne (np. groch z kapustą jako nazwa potrawy i metaforyczne określenie bałaganu, chaosu).
Tradycyjnie za homonimy uznawano jedynie wyrazy o różnym pochodzeniu, brano więc pod uwagę historyczny rozwój języka i diachronicznie rozpatrywane zapożyczenia. Takimi homonimami były np. rzeczowniki bal I (‘zabawa taneczna’) i bal II (‘kłoda drewna’), z których jeden ma pochodzenie francuskie, a drugi – niemieckie; fuzja I (‘połączenie’) i fuzja II (‘rodzaj broni palnej’), z których jeden pochodzi z języka łacińskiego, a drugi z francuskiego czy rola I (‘ziemia uprawna’) i rola II (teatralna), z których pierwszy jest rodzimy, a drugi zapożyczony.
Późniejsze badania nad homonimią abstrahowały od rozwoju języka i miały charakter synchroniczny: obserwowano więc to, co w danym okresie ma identyczną (lub bardzo zbliżoną) formę i różne znaczenie, bez względu na pochodzenie takich słów czy połączeń. Zaczęto wyróżniać np. homonimy słowotwórcze, a więc wyrazy pochodne, które są wprawdzie identyczne formalnie, ale mają inną podstawę, a często też inną strukturę. Przymiotnik ranny może być przecież derywatem zarówno od rzeczownika rana, jak i od rzeczownika rano, winny może pochodzić i od wina, i od wino, a piątkowy – od piątek i od piątka. Monterka to albo potoczna nazwa czyjegoś zajęcia (wówczas dzieli się on na cząstki mont + -erka), albo też określenie zajmującej się nią kobiety (w takim przypadku składają się na niego cząstki monter + -ka), a podrobić to albo ‘sfałszować’ (pod- + robić), albo ‘rozdrobnić’ (po- + drobić).
Współcześnie jako homonimy niekiedy traktuje się również wyrazy, które różni nie tylko znaczenie, lecz także łączliwość, a więc możliwość występowania w określonych kontekstach. To kontekst wskazuje wówczas, o który z homonimów (według tradycyjnego ujęcia – o które ze znaczeń wyrazu polisemicznego) chodzi. Przykładem może być czasownik zabić, który łączy się albo z rzeczownikami osobowymi (znaczy wówczas tyle, co ‘zamordować’), albo z nazwami różnych obiektów przestrzennych (wówczas znaczy tyle, co ‘zamknąć’).
A tytułowe wyrazy może i morze? O nich za tydzień.
![]() | dr Tomasz Korpysz |