– Zorganizowałem pierwsze rekolekcje adwentowe. Był śnieg i plucha, ale ludzie nie zniechęcali się pogodą, przychodzili i długo czekali do spowiedzi. Wtedy zrozumiałem, że jeśli tacy są moi parafianie, to uda się i wybudować kościół – opowiada ks. Żmijewski.
Kościół zaprojektowany przez architekta Michała Sandowicza kojarzył się z wizerunkiem piastowskiego orła. Niestety, były trudności z jego zatwierdzeniem przez władze. Zgoda była na tymczasową kaplicę, a w projekcie były fundamenty i kamienna podmurówka. – Kiedy w Wydziale ds. Wyznań dowiedziałem się, że nie ma zgody na budowę kościoła, poszedłem z awanturą do bp. Jerzego Modzelewskiego: „Po co mnie kierujecie tam, gdzie mi nie wolno budować?” – pytam. A biskup na to: „Kto jest dla księdza władzą?”. „No biskup!” – mówię. „No właśnie” – odparł bp Modzelewski i obiecał, że sprawę załatwi w urzędzie. I załatwił – wspomina po blisko 40 latach ks. Żmijewski.
Budowanie trwało w latach 1977-1979. Potem ks. dr Zbigniew Skiełczyński, historyk i późniejszy proboszcz w Górkach pisał, że „był to czas wielkiego entuzjazmu, trwające dwa lata wielkie nabożeństwo budowania kościoła”.
Zaangażowanie ludzi przy pracy było ogromne. Budowę wspierali materialnie także kard. Stefan Wyszyński i bp Jerzy Modzelewski, który w maju 1979 r. świątynię konsekrował. Niestety, w 1999 r. kościół spłonął. Obecny jest murowaną repliką tamtej budowli.
Przykład Górek Kampinoskich pokazuje metody działań władz komunistycznych, które z zasady uznawały, że liczba kościołów jest wystarczająca, a zabiegi o budowę nowych – nieuzasadnione i szkodliwe ideologicznie.
WŁADZA I KOŚCIÓŁ
Tymczasem o ile w pierwszych latach po II wojnie światowej wiele zniszczonych kościołów odbudowano, to już od lat 50. nie pozwolono budować nowych. Działo się to w sytuacji, gdy w wielu miastach powstawały nowe osiedla liczące nieraz kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Na fali „odwilży” od stycznia 1957 r. do maja 1958 r. w całej Polsce wydano 245 zezwoleń na budowę bądź rozbudowę obiektów sakralnych, ale znaczna część z nich po kilku miesiącach została cofnięta. W czerwcu 1958 r. Biuro Polityczne KC PZPR podjęło decyzję o wstrzymaniu zezwoleń na budowę kościołów i kaplic w całym kraju i wzmocnieniu obsady wydziałów ds. wyznań w związku z koniecznością „lepszego i skuteczniejszego przeciwstawienia się politycznej ofensywie klerykalnej”.Tych, którzy nie chcieli uczestniczyć w akcjach przeciwko Kościołowi, usuwano z pracy. Trzech sędziów z Sądu Rejonowego w Mielcu, którzy mieli odwagę unieważnić konfiskatę 250 tys. złotych posiadanych przez tamtejszego proboszcza, decyzją Rady Państwa zdjęto ze stanowisk i pozbawiono immunitetu. „Jest to przykład, jak należy postępować z pracownikami państwowymi, którzy postępują tak, jak gdyby byli urzędnikami Watykanu, a nie Polski Ludowej” – mówił na posiedzeniu egzekutywy Krakowskiego Komitetu PZPR najbliższy współpracownik Gomułki, Zenon Kliszko.
Tymczasem w całej Polsce, począwszy od lat 50., istniało kilkuset społecznych komitetów budowy kościołów. Najwięcej na Podkarpaciu, ale także w Warszawie i innych wielkich miastach. Członków tych komitetów traktowano jako „niebezpieczny element” i starano się skutecznie utrudnić im życie. Mimo to ludzie wykazywali się wielką odwagą. W 1962 r. pod petycją domagającą się wydania zezwolenia na budowę kościoła w parafii św. Zygmunta na warszawskich Bielanach podpisało się 2 tys. osób świadomych, że mogą ponieść tego konsekwencje. Na warszawskim Grochowie pod petycją do władz o zgodę na budowę kościoła Nawrócenia św. Pawła podpisało się jednej niedzieli ponad 10 tys. ludzi, podając swoje imiona, nazwiska i adresy.
Istotne znaczenie zapobiegawcze ma właściwa polityka represyjna. Konieczne jest stosowanie w porę właściwych i dolegliwych środków represyjnych wobec organizatorów i inspiratorów nielegalnego budownictwa, pryjmując jako zasadę, iż wymierzone kary, a zwłaszcza finansowe, muszą być przez wiernych odczuwalne
Instrukcja dla SB i MO