– To skandaliczne, że młody człowiek po zakończeniu edukacji w liceum nie zna historii swojego narodu ani podstawowych dzieł polskiej literatury – o plusy i minusy proponowanej reformy edukacji wylicza w rozmowie z "Idziemy" Zofia Chomczyk, prezes Polskiego Towarzystwa Nauczycieli
Z Zofią Chomczyk, prezes Polskiego Towarzystwa Nauczycieli, rozmawia Monika Odrobińska
Rząd przyjął projekty ustaw wprowadzających reformę edukacji – Prawo oświatowe i przepisy wprowadzające Prawo oświatowe. Co z tego wynika?
Reforma edukacji jest konieczna wobec zmieniającego się świata. Nie chodzi o to, że musimy być postępowi, ale o próbę odpowiedzi na odwieczne pytania: Skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? W PTN zaniepokoiło nas, że w nowym projekcie reformy nie ma zdecydowanego odniesienia do wartości chrześcijańskich. Kolejne nasze zastrzeżenie dotyczy zbytniego skupienia się na przekształceniach strukturalnych kosztem ucznia. Nacisk położony jest na zmianę ustroju szkoły, a przecież to uczeń jest podmiotem, to on powinien być w centrum. To on ma się rozwijać intelektualnie, emocjonalnie i duchowo.
Jak twierdzą eksperci, gimnazja nie przyczyniły się do wyrównania szans edukacyjnych w małych miejscowościach, nie podniosły wyników i jakości nauczania. Miały być programowo związane z liceami, a bardziej są z podstawówkami, także lokalowo. Czym jeszcze zasłużyły sobie na zamknięcie?
Choć sprawa likwidacji gimnazjów wzbudza kontrowersje, dziś już wiadomo, że pomysł ich powołania w 1999 r. był błędem. Mamy tam młodzież w trudnym wieku dojrzewania, skazaną na przerwanie ciągłości toku edukacyjnego, na różnym poziomie przyswojenia materiału, nadto wrzuconą w nowe środowisko, z nowymi kolegami, z nową kadrą pedagogiczną. To wyzwanie dla młodzieży, zagubionej w nowych warunkach, i dla rodziców, nierzadko borykających się z poważnymi problemami wychowawczymi. Przedwojenne gimnazjum było podstawą do uzyskania małej matury i przepustką do liceum ogólnokształcącego, a więc platformą do dalszych działań edukacyjnych. Nie można tego powiedzieć o współczesnych gimnazjach.
Pani – nauczycielka w gimnazjum – tak odważnie mówi o korzyściach z ich likwidacji?
Owszem, my nauczyciele boimy się o nasze etaty. Ale jest to sprawa wtórna, najważniejsze jest dobro dzieci. Wobec licznych protestów nauczycieli obawiających się utraty pracy może warto jednak poważnie rozważyć propozycję 4+4 – cztery lata nauczania wczesnoszkolnego i cztery lata gimnazjum?
Szkoda, że MEN przekazał decyzję przekształcenia obecnych gimnazjów i ustalenia obszarów rejonizacji w ręce samorządów, pomijając stanowisko rad pedagogicznych zainteresowanych placówek. Nasza na przykład szkoła ze swoimi osiągnięciami należy do czołówki warszawskich gimnazjów – chcieliśmy przekształcić się w liceum, ale wszystko wskazuje na to, że będziemy szkołą podstawową.
Coraz więcej rodziców decyduje się na nauczanie domowe. Czy reforma to uwzględnia?
Rzeczywiście, to coraz powszechniejsza forma nauczania, i rodzice mają do niej prawo. Niepokoi mnie jednak jej rejonizacja. W nauczaniu domowym dzieci i tak muszą być zapisane do klasy w szkole, do której w każdym momencie mogą dołączyć i w której zdają egzaminy semestralne. Moim zdaniem decyzja wyboru takiej szkoły powinna pozostać w gestii rodziców. Niektórzy, aby ten wybór mieć, decydują się na szkoły prywatne.
Na zakończenie ośmioletniej szkoły podstawowej uczniowie będą pisać egzamin: obowiązkowo polski, matematykę i język obcy oraz do wyboru biologię, chemię, fizykę, geografię lub historię. Wynik będzie miał wpływ na przyjęcie do szkoły ponadpodstawowej. Czy to dobra zmiana?
Tak, uczniowie będą mieli możliwość sprawdzenia i oceny swojej wiedzy i umiejętności. Będą już na tyle dojrzali, aby sprostać stresowi egzaminacyjnemu, a szkoły średnie różnych typów uzyskają obraz predyspozycji, możliwości i talentów swoich kandydatów.
Były minister edukacji Mirosław Handke przyznał, że w reformie przedmiotów humanistycznych przed laty popełnił błąd – nauka historii na poziomie szkoły podstawowej, gimnazjum i LO była powtarzana w kółko od starożytności po współczesność. Jakie rozwiązania są tu potrzebne?
W obecnie obowiązującej reformie wiele kontrowersji wzbudziło także drastyczne okrojenie programów nauczania historii i obniżenie rangi tego przedmiotu. To skandaliczne, że młody człowiek po zakończeniu edukacji w liceum nie zna historii swojego narodu ani treści podstawowych dzieł literatury polskiej. A znajomość historii i literatury wiąże się bezpośrednio z kształtowaniem tożsamości narodowej, postaw patriotycznych i obywatelskich. Tego nie można zaniedbywać wobec zagrożeń współczesności – w tracącej tożsamość Europie.