1 marca
sobota
Antoniny, Radoslawa, Dawida
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nie wstydźmy się POLSKI!

Ocena: 0
4249
Dlaczego 15 sierpnia jest dla rządzącej Polską elity politycznej zbyt "kontrowersyjny"? Czyżby obawiali się sprawienia przykrości Rosjanom poprzez przypominanie o polskiej wygranej z bolszewikami? O kondycji polskiego patriotyzmu opowiada dr Barbara Fedyszak-Radziejowska
Z dr Barbarą Fedyszak-Radziejowską, socjologiem, rozmawiał Radek Molenda


Jak rozmawiać o polskim patriotyzmie, gdy Powstańcom Warszawskim daje się twarz Myszki Miki, dla premiera RP patriotyzm jest wtedy, gdy się nie bije dzieci, a media nagłaśniają postawy: „Jeśli Polsce coś zagrozi – uciekam z kraju”?


Rzeczywiście, mamy dzisiaj pewien problem z patriotyzmem. Co więcej, zastanawiające jest, że – paradoksalnie – wraz z upływem czasu od 1989 roku święta związane z 1, 15 i 31 sierpnia oraz 11 listopada budzą coraz więcej, zamiast coraz mniej, kontrowersji. Okazuje się, że te daty wiążą się z wydarzeniami i wartościami, które sprawiają rządzącym dzisiaj Polską wyraźny kłopot. Powiedziałabym, że – tak jak w czasach PRL – utrudniają im rządzenie Polakami. Te wartości to pragnienie niepodległego i suwerennego polskiego państwa oraz antykomunizm.


Czy nasza historia w sierpień wpisała kluczowe momenty walki z komunizmem?

Możemy mówić o dramatycznej serii doświadczeń, które przyniosły znaczące, także dzisiaj, konsekwencje. W sierpniu 1920 roku zatrzymaliśmy komunizm i totalitaryzm bolszewicki na granicach polskiego państwa. Potem wydarzył się 17 września 1939 roku, do dzisiaj ukrywany w rosyjskiej i europejskiej narracji, bo przypomina współpracę dwóch totalitaryzmów, które krnąbrną Polskę, „bękarta traktatu wersalskiego”, chciały wspólnie zniszczyć. Następnie Katyń – pozornie bez sensu, bo wymordowanie polskich oficerów nie miało wpływu na bezpieczeństwo Związku Sowieckiego. Dalej Powstanie Warszawskie, gdy oczywiste stało się, że Stalin nie chce pomóc wykrwawiającej się Warszawie i Polakom, oficjalnie – sojusznikom. No i los Żołnierzy Wyklętych, który dopełnia realizację sowieckiego planu podboju demokratycznej, suwerennej Polski. Swoistym, symbolicznym zwieńczeniem tych doświadczeń był stan wojenny, ostatni paroksyzm komunizmu w walce z marzeniami Polaków o niepodległości.


To wyróżnia patriotyzm Polaków od patriotyzmu innych narodów?


Sprawia, że nasz patriotyzm jest szczególny. Jak inni przeżywamy uczucie miłości do własnej ojczyzny i przynależności do wspólnoty narodowej. Z drugiej strony zostaliśmy w XX wieku naznaczeni doświadczeniem walki z komunizmem i nazizmem. Pamiętajmy, że Rosja wciąż buduje swoją pozycję w świecie na bohaterskiej walce z nazizmem i faszyzmem. A Polacy mieszają jej szyki, bo ich historia jest przejmującym dowodem na współpracę ZSRS z III Rzeszą. Nasz dramat polega także na tym, że dla elit wyrosłych z komunizmu, także naszych elit, ten antykomunistyczny patriotyzm jest zagrożeniem, ponieważ stoi w konflikcie z ich interesami. I tak rodzi się presja, nie tylko z zewnątrz, by polską, narodową tożsamość poddać dekonstrukcji. A bez walki z komunizmem będzie ona niepełna. Podobnie jak będzie niepełna, gdy zgodzimy się na amputację kresowej tożsamości, wraz z pamięcią o Wołyniu.

Bycie dziś patriotą w Polsce wymaga większej odwagi i podjęcia większego ryzyka niż w innych wspólnotach narodowych

To wszystko sprawia, z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że bycie patriotą w Polsce wymaga większej determinacji, odwagi, a nawet ryzyka, niż w innych, „normalnych”, europejskich krajach.

Porównanie patriotyzmu pokolenia międzywojennego i powstańców śpiewających „za każdy kamień Twój, Stolico, damy krew” z pokoleniem dzisiejszym jest dla nas miażdżące?

Wtedy było prościej, bo II RP „zaczęła się” od wygranej wojny z bolszewikami. Nie było cienia wątpliwości, że antykomunizm i wygrana z bolszewicką Rosją to wielki sukces narodowej wspólnoty Polaków. To dlatego polska elita w Katyniu, gdy testowano jej postawę wobec sowieckiej ideologii, „nie rokowała nadziei” – jak napisano w uzasadnieniu decyzji o jej wymordowaniu. Oni w Armii Ludowej, jak zwerbowany w obozie w Starobielsku do współpracy z NKWD ppłk Zygmunt Berling, by się nie odnaleźli. Za tę wpojoną w II RP odporność na komunizm zostali zamordowani niejako „profilaktycznie”.

Mimo 24 lat suwerennej III RP nadal trudno obecnej władzy świętować 15 sierpnia; trudniej niż np. 1 sierpnia, kiedy wróg, czyli Niemcy, był – jak dziś się mówi – „poprawny politycznie”.

To dlatego, że zdeformowana w czasach komunizmu tożsamość Polaków wciąż jest nierozwiązanym problemem. A to nadal „waży” w polityce międzynarodowej. Niedawno emitowany w TVP niemiecki serial odbierający honor i wiarygodność żołnierzom AK pokazał, że istnieje realny zamiar skojarzenia nazizmu, antysemityzmu i faszyzmu z Polakami. Niemcy dla pokoleń niepamiętających XX wieku staną się narodem uwolnionym od odpowiedzialności za te wszystkie „izmy”. Paradoksalnie, skorzysta na tym także Rosja, „wyzwolicielka narodów”. Jej dominacja nad Polakami w czasach PRL zostanie usprawiedliwiona koniecznością „pilnowania” polskich antysemitów. W tym kontekście zrozumiałe jest, dlaczego 15 sierpnia jest dla rządzącej Polską elity politycznej „kontrowersyjny”. Zdumiewająco silne postpeerelowskie nawyki sprawiają, że najwyraźniej obawia się ona sprawić Rosjanom przykrość przypominaniem wygranej przez Polaków wojny z bolszewikami.

Jak Pani Doktor rozumie wymóg patriotyzmu większej determinacji, odwagi i podjęcia ryzyka?


Dosłownie, ale warto także widzieć kontekst współczesnej cywilizacji. Dziś miłość sprowadzono do emocji i przyjemności, wolnej od trwałej, lojalnej, cierpliwej i wiernej postawy oraz od odpowiedzialności za dzieci czy rodziców. To, co kształtuje relacje między ludźmi, ma wpływ na stosunek do ojczyzny. W miłości do ojczyzny, co jest istotą patriotyzmu, zawiera się nie tylko miłość do Polski, bo ją możemy idealizować na różne sposoby, lecz także miłość do rodaków takich, jakimi są. Łatwo jest kochać bliskich, ale kochać „wszystkich” Polaków, także tych, z których poglądami się nie zgadzamy, którzy nas zdradzili, okazali się nikczemni – po tych wszystkich doświadczeniach – to heroizm, odwaga i wielki trud moralny. Dlatego łatwiej być patriotą Polski niż polskiej wspólnoty narodowej. Mimo to musimy odbudować zaufanie i więź z rodakami, traktując poważnie wzajemne zobowiązania i wymagając lojalności wobec wspólnoty. Amerykanie nie zostawiają swoich żołnierzy, gdy wpadną w niewolę czy zagubią się w akcji. Także w ten sposób buduje się poczucie przynależności i narodową lojalność. Ale jestem optymistką. Jest duch w narodzie, w polskim demosie, ale znacznie go mniej w rządzących Polską elitach, niestety. Chociaż prace dr. hab. Krzysztofa Szwagrzyka z IPN na kwaterze Ł na Powązkach (ekshumacje pochowanych bezimiennie Żołnierzy Wyklętych, ofiar „zbrodni sądowych” z czasów wczesnego PRL – przyp. red.) dowodzą, że my też nie pozostawiamy naszych bohaterów w zapomnianych dołach śmierci.

W zamian jest stary profesor-powstaniec dystansujący się wobec Muzeum Powstania Warszawskiego, który lansuje prywatną pamięć o 1 sierpnia pod pomnikiem Gloria Victis na Powązkach, nawet z udziałem – jak mówi – „motłochu”.


Gdy Muzeum Powstania Warszawskiego powstawało, co jest wielką zasługą śp. Lecha Kaczyńskiego, lansowano pogląd, że Polacy takiego muzeum nie potrzebują. Okazało się, że prawda jest inna; Polacy w swojej ogromnej większości czekali na miejsce, które pozwala im wyrażać nie tylko prywatne uczucie miłości, wdzięczności i szacunku dla uczestników Powstania. MPW było pierwszą instytucją, którą normalni politycy stworzyli dla swojej narodowej wspólnoty. To owocuje do dzisiaj. I okazuje się, że dla innej politycznej elity jest to problem. Bo pojawiły się marsze z okazji 11 listopada, defilady (już nie wojska, lecz grup rekonstrukcyjnych) 15 sierpnia i liczne lokalne obchody z okazji 31 sierpnia. Obywatelski demos pamięta i chce pamiętać. Zdaje się rozumieć, że pamięć, patriotyzm i tożsamość narodowa są bardzo współczesnym i ważnym instrumentem budowania godności narodu i siły własnego państwa. Ale elita, którą nazywam toksyczną, woli „kohortę konsumentów”, którą łatwiej rządzić, więc o demosie mówi „motłoch”.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 1 marca

Sobota, VII Tydzień zwykły
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mk 9, 41-43. 45. 47-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter