Autor, z którym miałem okazję parokrotnie rozmawiać w Bratysławie, jest nie tylko teoretykiem, lecz także praktykiem. Pisze o tym, czego sam doświadczył. Był bowiem jednym z liderów Ruchu Chrześcijańsko-Demokratycznego w Słowacji, przez 12 lat posłem tej partii, a w latach 2002-2006 ministrem spraw wewnętrznych. Odszedł z ugrupowania, gdy zauważył, że przestaje być ono wyrazicielem świata wartości chrześcijańskich. Podobny proces dostrzegł Palko także w innych formacjach chadeckich w Europie. Postanowił przeanalizować to zjawisko i tak powstała jego książka.
Chadecy kontra chrześcijaństwo
Słowacki polityk nie jest bynajmniej osamotniony w swych obserwacjach. Już w lipcu 2002 r. kardynał Joachim Meisner z Kolonii stwierdził, że niemiecka partia CDU (Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna) powinna usunąć z nazwy przymiotnik „chrześcijańska”. Hierarcha oskarżył wówczas partię o „aktywne promowanie końca chrześcijańskiej polityki w sprawach małżeństwa i rodziny”.Odpowiedział mu wtedy jeden z działaczy CDU Friedrich Merz, który stwierdził, że gdyby chadecy twardo stali w obronie wartości chrześcijańskich, to wówczas mogliby liczyć na zaledwie 25-procentowe poparcie w społeczeństwie, a więc ich szanse na zdobycie władzy drastycznie by zmalały.
Jest to dylemat, przed którym staje dziś wielu polityków z partii konserwatywnych. Były premier Słowacji Jan Carnogursky, którego pytałem o ten problem, określał go mianem swoistego paradoksu. Z jednej strony bowiem chadecy chcą zdobyć władzę, by wcielać w życie programy inspirowane myślą chrześcijańską. Z drugiej jednak strony, żeby tę władzę zdobyć, często muszą zawierać kompromisy i porzucać swe idee. W efekcie obejmują rządy, ale nie realizują już pierwotnych zamierzeń.
Wydaje się jednak, że destrukcja ideowa współczesnej chadecji posunęła się znacznie głębiej. Na poparcie tej tezy mamy wystarczająco dużo przykładów.
W Holandii to właśnie za rządów partii chrześcijańsko-demokratycznej usankcjonowano prawnie aborcję i dopuszczono eutanazję noworodków. Były chadecki premier tego kraju Ruud Lubbers stwierdził wprost, że legalizacja aborcji, eutanazji czy narkotyków jest „bardziej ludzką” i „nowoczesną” odpowiedzią na te problemy i bynajmniej „nie kłóci się z wartościami wyznawanymi przez chadecję”.
Kiedy dochodzi do konfliktu
między chrześcijaństwem a demokracją,
chadecja opowiada się coraz częściej
po stronie tej drugiej
We Włoszech pod ustawą dopuszczającą aborcję w 1978 roku swe podpisy złożyli jedynie przedstawiciele chadecji: Giulio Andreotti, Giovanni Leone i Tina Anselmi. Włoski polityk i filozof Rocco Buttiglione stwierdził: „lata rządów chrześcijańskiej demokracji były zarazem latami szalejącej sekularyzacji”.
Nie lepiej było w Belgii, gdzie dopuszczalność przerywania ciąży uchwalono w 1990 roku za rządów premiera Wilfrieda Martensa z chrześcijańskiej demokracji. Także projekt ustawy nadającej parom homoseksualnym przywileje małżeńskie złożyli jako pierwsi właśnie belgijscy chadecy.
Gdy w roku 2002 zalegalizowano w Szwajcarii aborcję, ówczesna minister sprawiedliwości Ruth Metzler, wywodząca się właśnie z partii chrześcijańsko-demokratycznej, nazwała to „historycznym zwycięstwem kobiet”.
Te same trendy zauważyć można wśród innych odwołujących się do wartości chrześcijańskich formacji centroprawicowych w Europie Zachodniej. Kiedy w 1969 roku Dania jako pierwszy kraj na świecie zalegalizowała pornografię, decyzję tę firmował konserwatywny minister sprawiedliwości Knud Thestrup.
We Francji legalizację antykoncepcji zainicjowała w 1967 roku partia gaullistowska, przy dużym wsparciu jednego z jej liderów – Luciena Neuwirtha. W 1974 roku przedstawicielka tego samego ugrupowania, minister Simone Veil przeforsowała w zdominowanym przez centroprawicę parlamencie legalizację aborcji. Inny poseł francuskiej prawicy – François Leotard z UDF – zgłosił z kolei projekt ustawy zwalczającej homofobię, będącą de facto promocją homoseksualizmu.