Podczas gdy Europa wobec zbliżającego się Brexitu szykuje negocjacje i patrzy, co zrobi Londyn, pojawia się niespodziewanie problem Gibraltaru.
Po części wynikł on z informacji o projekcie Komisji Europejskiej dotyczącym negocjacji w sprawie Brexitu. Punkt 22. projektu stwierdza, że po tym, jak Wielka Brytania opuści Unię, żadne porozumienie pomiędzy UE i Zjednoczonym Królestwem nie będzie dotyczyło Gibraltaru bez uprzedniego porozumienia między Hiszpanią i Wielką Brytanią. A ponieważ Hiszpania ma bardzo konkretne roszczenia wobec Gibraltaru, może w istotny sposób zaszkodzić Brytyjczykom – na przykład utrudnić podróżowanie między tą brytyjską posiadłością i resztą Europy.
Czwartego kwietnia na wody terytorialne Gibraltaru wpłynął hiszpański patrolowiec „Infanta Cristina”. Brytyjska Navy zażądała, by okręt natychmiast odpłynął.
– Trzydzieści pięć lat temu kobieta-premier wysłała grupę okrętów na drugi koniec świata, by bronić wolności małej grupy Brytyjczyków przeciwko hiszpańskojęzycznemu krajowi… Jestem absolutnie pewien, że obecna premier pokaże tę samą stanowczość, stając po stronie ludu Gibraltaru – oświadczył Michael Howard, konserwatywny deputowany do Izby Gmin.
To była premier Margaret Thatcher, która na zajęcie Falklandów przez Argentynę w 1982 r. zareagowała szybko i zdecydowanie: wysłanie przez nią grupy uderzeniowej pozwoliło Brytyjczykom na odbicie wysp.
Samotna skała
Zwany po prostu „Skałą” (the Rock), Gibraltar jest terytorium zamorskim Wielkiej Brytanii. Ma zaledwie 6,7 km kw. i liczy 30 tys. mieszkańców. Został przejęty przez siły angielsko-holenderskie w 1704 r. podczas hiszpańskiej wojny sukcesyjnej i w traktacie utrechckim z 1713 r. przekazany Wielkiej Brytanii. Dziś jako Gibraltarczycy określa się ok. 80 proc. mieszkańców, podczas gdy 13 proc. jako Brytyjczycy, a tylko 2 proc. – Hiszpanie.
Królowa reprezentowana jest przez gubernatora. Legislaturą jest jednoizbowy parlament, złożony z 17 deputowanych; funkcjonuje rząd, który składa się z 10 członków, a jego szefem – Chief Minister – jest obecnie Fabian Picardo, reprezentujący Gibraltarską Socjalistyczną Partię Pracy, ugrupowanie o charakterze socjaldemokratycznym.
Gibraltarczycy, którzy mają taką większość w społeczeństwie, że decydują o składzie parlamentu i rządu, to bardzo mieszana grupa. Badania wykazują, że 27 proc. nazwisk ma pochodzenie brytyjskie, 24 proc. hiszpańskie, 19 proc. włoskie, a 8 proc. maltańskie. Gibraltarczycy sami nazywają siebie Lanitos lub Yanitos, i tak też nazywani bywają przez Hiszpanów. Zazwyczaj są dwujęzyczni i jednakowo dobrze mówią po hiszpańsku (w lokalnym dialekcie) i po angielsku (ze specyficznym akcentem).
Tym, co zasadniczo odróżnia Gibraltar od Wielkiej Brytanii, jest religia: aż 72 proc. mieszkańców to katolicy, a niecałe 8 proc. stanowią anglikanie. Od roku 1910 istnieje tu samodzielna diecezja, niepodporządkowana ani brytyjskiemu, ani też hiszpańskiemu Kościołowi rzymskokatolickiemu, lecz bezpośrednio papieżowi. Ma własną, pochodzącą z XV w. katedrę Najświętszej Maryi Panny Królowej (Cathedral of St. Mary the Crownem); to właśnie w niej ustawiono trumnę z ciałem gen. Władysława Sikorskiego po katastrofie lotniczej pod Gibraltarem w 1943 r. Obecnie biskupem jest tam Carmelo Zammit, urodzony na Malcie, ale przez wiele lat posługujący w Kościele w Gibraltarze.
Dziś „Skała” nie odgrywa już takiej roli, ale w przeszłości miała wielkie znaczenie strategiczne, zamykając od północy Cieśninę Gibraltarską – przesmyk szerokości 14 km, oddzielający Europę od Afryki. Tu od setek lat mieści się baza brytyjskiej marynarki wojennej, niesłychanie ważna zarówno podczas pierwszej, jak i drugiej wojny światowej, broniąca dostępu na Morze Śródziemne.
Usunąć punkt 22
Hiszpania od dawna chce przyłączenia „Skały”. Twierdzi, że Gibraltar jest częścią jej terytorium i obecni na nim Brytyjczycy to kolonizatorzy, którzy bezprawnie zajęli hiszpańskie ziemie. W latach 60. ubiegłego wieku na ten temat debatowano nawet w ONZ.
W roku 1966 szef hiszpańskiej dyplomacji Fernando Castiella oficjalnie zaproponował unieważnienie traktatu utrechckiego, przy zachowaniu bazy wojennej Wielkiej Brytanii i poszanowaniu praw lokalnej ludności. Londyn propozycję odrzucił, a w referendum Gibraltarczycy poparli pozostanie w Wielkiej Brytanii. Blisko dwadzieścia lat później kolejny szef MSZ w Madrycie, Fernando Moran, zaproponował stworzenie kondominium, czyli wspólnego brytyjsko-hiszpańskiego panowania nad „Skałą” przez 15-20 lat, a później „reintegrację” z Hiszpanią. Londyn się na to nie zgodził, choć kolejna, podobna oferta ministra Abla Matutesa z 1997 r., mówiąca o stuletnim okresie przejściowym, spotkała się z cieplejszym przyjęciem. Tyle że w 2002 r. Gibraltarczycy zagłosowani w referendum przeciw temu pomysłowi – „nie” odpowiedziało aż 99 proc. głosujących.