Historię Grobu Pańskiego w Jerozolimie tworzą nie tylko kamienie, ale miliony pielgrzymów, którzy ich dotykają, namaszczają je i całują. Jednym z nich był Juliusz Słowacki.
Poeta dotarł do Jerozolimy 180 lat temu, w połowie stycznia 1837 r. Święte Miasto było jednym z punktów jego wielomiesięcznej wyprawy. Co go skłoniło do niełatwej i wymagającej pielgrzymki? Kogo spotkał i czego doświadczył? Czy chciał zapomnieć o porażce powstania listopadowego, uciec od emigracyjnej tęsknoty i rozdarcia, a może pragnął wzmocnić ducha i zacząć coś nowego? Odpowiedzi należy szukać m.in. w jego listach do matki. W jednym z nich, datowanym na 24 sierpnia 1836 r., pisał tak:
„Zdziwisz się mama zapewne, odebrawszy list ten na wsiadaniu prawie pisany. Wyjeżdżam na Wschód, do Grecji, do Egiptu i do Jerozolimy. Projekt ten od dawna zrobiony i kilka razy odrzucony ode mnie, jako nadto straszne przedsięwzięcie, przyszedł na koniec do skutku… Kiedy się wahałem, otworzona losem Biblia zdecydowała mię następującym wierszem: »Kościoły azyjskie pozdrawiają was«. Może to, moja droga, weźmiesz za przesąd, ale wierszowi temu zawierzyłem i on mię prowadzi w daleką drogę… Spodziewam się, że ta podroż będzie mi użyteczną… Obaczę – nowe kraje, nowych ludzi, będę żył z nimi, będzie mię nosił wielbłąd karawan, pomyślę o śmierci na Grobie Chrystusa. Będę się tam modlił za tych, których kocham, a potem z sercem pełnym pamiątek i obrazów wrócę do jakiej cichej europejskiej samotności”.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 3 (589), 15 stycznia 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 25 stycznia 2017 r.