Media dały sporo informacji – i mnóstwo zdjęć – z podróży papieskiej, więc zamiast relacjonować treści poszczególnych spotkań chcę podzielić się refleksją nad całością brazylijskiej podróży papieża Franciszka, wpisującej się jeszcze w „początek pontyfikatu”. Pamiętam watykańskie echa pierwszych podróży zagranicznych Jana Pawła II – zwłaszcza tych do Meksyku i do Polski w 1979 r. Były ogromną pomocą w poznaniu Papieża z dalekiego kraju i prawdopodobnych linii jego pontyfikatu. Podobna sytuacja jest teraz.
PAKT Z MŁODZIEŻĄ
Brazylijska podróż ma wyraźne odniesienie do akcentów zasygnalizowanych przez Benedykta XVI. Papież Franciszek adresował je do wszystkich kategorii społecznych. Stanowią one uzupełniające się trzy punkty odniesienia. Przede wszystkim Światowe Dni Młodzieży i młodzież ze wszystkich kontynentów. Drugim punktem są przedstawiciele władz i ci, którzy mają szczególną odpowiedzialność za funkcjonowanie życia społecznego: świeccy, ale i odpowiedzialni ze strony Kościoła. Trzecim punktem odniesienia stali się dziennikarze, dzięki niemal dwugodzinnej rozmowie z nimi w samolocie w drodze powrotnej do Rzymu.Przede wszystkim – młodzież. W końcowym przemówieniu Papież podsumował: Przyjechaliście jako uczniowie, wyjeżdżacie jako ci, którzy poniosą dalej misję. Podczas spotkań mówił, że każdy człowiek jest powołany i umiłowany przez Boga w Jezusie Chrystusie. Nie jest to teoria do zapamiętania, ale droga życia. Kiedy przygotowuje się dobrą potrawę i okazuje się, że brakuje soli, dodaje się soli; jeśli brakuje oleju – dodajemy oleju. Tak jest też w naszym życiu. Dodaj wiary, dodaj nadziei i miłości, a twoje życie nabierze nowego smaku, będzie miało busolę, wskazującą kierunek, twoje życie będzie jak dom zbudowany na skale, twoje podążanie będzie radosne, bo spotkasz wielu przyjaciół, którzy idą wraz z tobą. Słowa Papieża były konkretne. Ziarno Chrystusa pada na różnorodną glebę. Bądźcie dobrą glebą, nie chrześcijanami „na pół etatu”, nie „skostniałymi”, powierzchownymi, ale autentycznymi. Nie ma sensu żyć w iluzji wolności, która poddaje się nurtom mody i kieruje się chwilowymi korzyściami. Potrzeba decyzji definitywnych, które nadają sens życiu. Jezus może to dać. On jest drogą, prawdą, życiem. On proponuje przyszłość, która z Nim nie będzie miała kresu, proponuje życie wieczne. Ale domaga się trenowania, byśmy byli „w formie”, abyśmy bez lęku stawiali czoła sytuacjom życiowym, dając świadectwo wierze. Nie jesteśmy sami, jesteśmy częścią rodziny, w której inni przemierzają tę samą drogę, jesteśmy częścią Kościoła. Więcej, stajemy się budowniczymi Kościoła, aktywnymi twórcami historii. Jesteśmy żywymi kamieniami, które tworzą duchową świątynię, a Jezus prosi, byśmy budowali Jego Kościół. I to nie małą kaplicę, która pomieści tylko kilka osób. Jezus domaga się od nas, by Jego żywy Kościół był tak wielki, by mógł pomieścić całą ludzkość, by był domem dla wszystkich.
I jeszcze znamienny akcent, który powracał kilka razy: Proszę was, nie pozostawiajcie innym głównej roli w dokonywaniu przemian. Do was należy przyszłość, przez was przychodzi ona na świat. Proszę was, byście odegrali w tym główną rolę. Przezwyciężajcie apatię, dając chrześcijańską odpowiedź na niepokoje społeczne i polityczne w różnych częściach świata. Bądźcie budowniczymi przyszłości. Nie stójcie z boku, angażujcie się w życie, tak jak Jezus. Niech każdy w milczeniu zapyta sam siebie: Jeśli mam zacząć od siebie, to od czego zacznę? Niech każdy otworzy serce, by Jezus mu powiedział, gdzie ma zacząć. Wiara jest rewolucyjna. Papież pytał zebranych: Czy jesteś gotów wejść w tę rewolucyjną falę wiary? Jedynie wtedy, gdy wejdziesz w tę falę, twoje młode życie nabierze sensu i będzie owocne!
Czy jesteś gotów wejść w rewolucyjną falę wiary? Jedynie wtedy twoje życie nabierze sensu i będzie owocne!
Od przemówienia powitalnego do ostatniego papież Franciszek sytuował młodzież w całości problemów społeczeństwa. Młodzież jest źrenicą oka, poprzez którą widzi się przyszłość i cele, jakie stoją do zrealizowania. Mechanizmy współczesności, podporządkowanej idolom pieniądza, władzy, ambicji, chwilowego dreszczu sprawiają, że faktycznie i młodzi, i starzy są w sytuacji wykluczonych. Stąd niezbędna jest kultura dialogu, spotkania, wspólnoty.
Niektórzy komentatorzy określali te Światowe Dni Młodzieży czasem „paktu społecznego” właśnie dlatego, że Papież nadał im taki charakter, nie odnosząc się do młodzieży jako „kategorii abstrakcyjnej”, ale usytuowanej w całości tkanki społecznej i z nią współzależnej. Stwierdzenie, że młodzi są motorem nie tylko drogi Kościoła, lecz także rozwoju społeczeństwa jest owocem refleksji zarówno religijnej, jak i politycznej ze strony papieża Franciszka.