1 marca
sobota
Antoniny, Radoslawa, Dawida
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nadszedł czas przebaczenia

Ocena: 0
6823
Ale z tego, co mówi w wywiadach, przebija ból spowodowany trudnymi relacjami na Ukrainie między mniejszościowym Kościołem rzymskim a Kościołem greckokatolickim. Czy sądzi Ksiądz Arcybiskup, że wspólna deklaracja pomoże w przezwyciężeniu tych trudności?

Nie wiem, czy poprawi to radykalnie, ale jest to z pewnością jakiś krok nadziei. Bowiem Deklarację podpisuje abp Szewczuk, ale także i abp Martyniak jako przedstawiciel grekokatolików w Polsce. Obejmuje więc ona niejako całokształt naszych wzajemnych stosunków w Polsce i na Ukrainie. Czy relacje pomiędzy Kościołami na Ukrainie się poprawią – nie wiem, ale z pewnością będzie okazją do poznania naszego punktu widzenia i może zachęci to do wspólnego rozwiązywania problemów.

Dość paradoksalny jest fakt, że na proces przebaczenia i wzajemnego darowania sobie win nakłada się spór o niektóre konkretne świątynie, które ongiś należały do Kościoła rzymskiego, a dziś do grekokatolików. Tam, na dole, na te wielkie sprawy patrzy się poprzez pryzmat zabranego i nieoddanego kościoła. Świątyni, która powinna być zwrócona, a nie jest. Aby to rozwiązać, obie strony muszą dojrzeć do dialogu, potrzebna jest cierpliwość i tworzenie dobrej atmosfery. Nasze przemyskie doświadczenie pokazuje, że możliwa jest także pokojowa wymiana świątyń: myśmy przekazali grekokatolikom kościół Serca Jezusowego na katedrę, ale korzystamy z kilkudziesięciu ich cerkiewek (opuszczonych z powodu braku wiernych).


Chyba potrzebna jest i wielkoduszność?


Tego oczekuje się zazwyczaj od wspólnoty, która jest większa i silniejsza. Ale nie wiem, czy Kościół greckokatolicki na Ukrainie ma taką świadomość. Nie wiem, czy grekokatolicy też nie mają tam wciąż poczucia zagrożenia. I to wyjaśniałoby te lęki. Bo przecież ledwie co wyszli z wielkiej niewoli. Poza tym trzeba zauważyć dominującą obecność na Ukrainie prawosławia, i to może być problem dla grekokatolików. Ekumenizm jest dziś wołaniem czasu. Nic nie zastąpi bezpośrednich kontaktów i rozmów. Wszyscy musimy uczyć się nowego patrzenia na siebie.


Co myśli Ksiądz Arcybiskup o patriarchacie dla Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, o co grekokatolicy usilnie się starają?


Historycznie rzecz biorąc, najpierw patriarchalnymi Kościołami były te, które zakładali sami apostołowie. Później status taki uzyskały i inne. Uzasadnieniem dla patriarchatu w Kijowie jest fakt, że wszystkie wschodnie metropolie na dawnych ziemiach ruskich włącznie z Moskwą wywodzą się z Kijowa. Rozumiem więc również dążenia grekokatolików.

Pojednanie dotyczy nie tylko przeszłości, ale staje się fundamentem przyszłości. Jak wyglądać winny w przyszłości relacje naszego Kościoła z Ukraińskim Kościołem Greckokatolickim? Co możemy wspólnie i dla wspólnego dobra uczynić?

Sama deklaracja będzie wydarzeniem, które musi mieć kontynuację. Konieczne są dalsze kroki i będziemy o tym rozmawiać z abp. Szewczukiem w Warszawie.


Ukraina to wielki temat, kraj między Wschodem a Zachodem: kulturowo, religijnie i politycznie. Jak postrzega Ksiądz Arcybiskup miejsce Ukrainy w Europie i rolę stosunków polsko-ukraińskich?


Z każdym narodem winniśmy żyć w zgodzie, przyjaźni i życzliwości, a z sąsiadem tym bardziej. Zresztą kulturowo, religijnie i językowo jesteśmy sobie bliscy. Jest jakaś kulturowa wspólnota narodów, które ongiś tworzyły Rzeczpospolitą. Łączy nas historia wspólnych trudności, bólów, zwycięstw i klęsk. Doceniam politykę polskiego państwa, która stara się zachować z Ukrainą dobre kontakty i to bez wkraczania w ich wewnętrzne sprawy.

Ale ta przyjazna polityka musi zejść na dół. Winniśmy zrozumieć, że druga wojna światowa wykopała głęboką przepaść między naszymi narodami. Zaistniały liczne fakty, krzywdy i uprzedzenia, które dziś trzeba przezwyciężać. Widzę to m.in. na ziemi przemyskiej. Mieliśmy tu wielowiekowe współżycie tych dwóch narodów: wspólnie zakładali rodziny i nie było żadnego drastycznego dystansu, a okres wojny wiele tu zepsuł.

Jeśli chodzi natomiast o miejsce Ukrainy w Europie, jest to wielki kraj i widzę, że już ich emigracja odgrywa dużą rolę w Europie. Ukraina cieszy się niepodległością i mam nadzieję, że dobrze z niej skorzysta, opierając się o mocny fundament moralny, bez czego nie ma perspektywy trwałego i bezpiecznego rozwoju. Miejmy nadzieję, że nie pojawią się w tym regionie jakieś nowe, nieprzewidziane trudności.


Kościół greckokatolicki bardzo mocno wspiera proeuropejskie nurty na Ukrainie, dążące do integracji z UE?


Zbliżenie z innymi krajami może być wartością, ale trzeba, by Unia Europejska pokazała, że warto do niej dążyć. Jeśli Unia pokaże wartości – nie tylko materialne, ale i moralne – to będzie miała szansę zdobywać w przyszłości poklask. A jeśli bazować będzie tylko na sile pieniądza czy na obietnicach, to nie będzie to takie proste. Wierzę, że na Ukrainie, w Polsce czy w Rosji istnieje silna tęsknota za porządkiem moralnym w życiu społecznym. Jest ona o wiele większa, niż zdają sobie z tego sprawę zachodni politycy. Ludzie tu pójdą nie tylko za błyskiem nowoczesności, ale chcą, żeby miała ona trwałe podstawy moralne.


W Polsce istnieją dwie diecezje Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, a metropolia tego Kościoła ma siedzibę w Przemyślu. Ponadto obaj biskupi greckokatoliccy są członkami Konferencji Episkopatu Polski. Jak Ksiądz Arcybiskup postrzega społeczność greckokatolicką w Polsce? Jak układa się współpraca?


Jest to wzajemny szacunek i współpraca bez drażliwych rozstrzygnięć. A w sprawach trudnych należy rozmawiać i zapominać doznane urazy. Trzeba wznosić się wyżej. Nie ma na to rady, gdyż inaczej będziemy powtarzać błędy poprzedników.

Współżycie z Kościołem greckokatolickim w Polsce dziś nie jest trudne, jest braterskie i spokojne. Jeśli będzie szczerość, autentyczne pragnienie Ewangelii i pokora, to pokonamy wszystkie problemy.


Jednym z ważnych elementów wizyty abp. Światosława Szewczuka w Polsce są obchody 1025-lecia chrztu Rusi organizowane przez polską społeczność greckokatolicką. Jakie znaczenie ma ten jubileusz dla naszego Kościoła?


Nasze narody rodziły się poprzez chrzest mniej więcej w tym samym czasie. Pokazuje to istotne, głęboko zakorzenione chrześcijańskie doświadczenie Polski i Ukrainy. Chrześcijaństwo nie jest tu jakąś „przelotną chmurką”. To już ponad tysiąc lat. Jest to dziedzictwo nobilitujące oba nasze narody. Za trzy lata my z kolei obchodzić będziemy 1050-lecie chrztu Polski. Myślę, że zarówno przed Polską, jak i Ukrainą stawia to konieczność powrotu do źródeł. Nie bójmy się wymagań, które stawia nam chrzest!

rozmawiał Marcin Przeciszewski/KAI
Idziemy nr 27 (408), 7 lipca 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 lutego

Piątek, VII Tydzień zwykły
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mk 10, 1-12
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna do o. Dolindo - 20-28 II

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter