Przy grobie kard. Stefana Wyszyńskiego w archikatedrze warszawskiej
„Pocałunek złożony na ziemi polskiej ma dla mnie sens szczególny. Jest to jakby pocałunek złożony na rękach matki – albowiem Ojczyzna jest naszą matką ziemską. Polska jest matką szczególną. Niełatwe są jej dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Jest matką, która wiele wycierpiała i wciąż na nowo cierpi. Dlatego ma prawo do miłości szczególnej.” Słowa te, wypowiedziane 16 czerwca 1983 roku przez Jana Pawła II jeszcze na lotnisku Okęcie i skierowane do umęczonego stanem wojennym narodu, zostały przyjęte przez Polaków z wielką radością i nadzieją. Szybko okazuje się, że papież nie zapomniał o „Solidarności”, a jego przesłanie podczas drugiej pielgrzymki staje się oliwą na ciężkie rany zadane narodowi przez brak wolności i czołgi na ulicach. Będzie orędziem nadziei, która zawieść nie może, niezależnie od bieżącej sytuacji politycznej.
W TRUDNYM MOMENCIE
Papieska pielgrzymka do Polski na jubileusz 600-lecia obecności cudownego obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze przewidywana była na rok 1982, ale z powodu wprowadzenia stanu wojennego termin ten okazał się nierealny. Po wielu trudnych negocjacjach prowadzonych z rządem PRL przez Episkopat i Stolicę Apostolską ostatecznie udało się ustalić termin papieskiej wizyty na czerwiec 1983 roku. Ponieważ przypadała wówczas 300. rocznica odsieczy wiedeńskiej, fakt ten stał się drugą – obok jasnogórskiego jubileuszu – okazją do przyjazdu papieża.Kościół nalegał, aby przed wizyta papieża Polaka został zniesiony stan wojenny i uwolnieni więźniowie polityczni. Ostatecznie stan wojenny został 31 grudnia 1982 roku jedynie zawieszony, choć większość więźniów politycznych uwolniono. Termin pielgrzymki ustalono na 16-22 czerwca 1983 roku, a miała ona obejmować Warszawę, Niepokalanów, Częstochowę, Poznań, Wrocław, Górę św. Anny i Kraków. Władze kategorycznie nie zgodziły się na włączenie do programu pielgrzymki Gdańska i Lublina.
Naród jest prawdziwie wolny,
gdy może kształtować się jako wspólnota
określona przez jedność kultury, języka, historii
Ostatecznie włoski Boeing 727 wylądował w Warszawie w czwartek 16 czerwca o godz. 17.04. Papieża witał Episkopat, a w imieniu władz Henryk Jabłoński, przewodniczący Rady Państwa. Prosto z lotniska Jan Paweł II udał się do archikatedry św. Jana na Starym Mieście. Na trasie przejazdu witały go wielotysięczne rzesze mieszkańców Warszawy i przyjezdnych, zwłaszcza z sąsiednich diecezji. Panowało powszechne przekonanie, że w kraju, w którym drastycznie ograniczano swobodę wypowiedzi, papież będzie jedynym, który będzie przemawiał w imieniu Polaków. Dlatego na trasach przejazdu pojawiły się transparenty w rodzaju: „Witaj, Zwiastunie nadziei”, „Jesteśmy Twoją nadzieją”. W katedrze papież modlił się przy sarkofagu Prymasa Tysiąclecia. „Dziękuję Bożej Opatrzności za to, że w trudnym okresie naszych dziejów, po drugiej wojnie światowej, na przełomie pierwszego i drugiego tysiąclecia – dała nam tego prymasa, (…) nieustraszonego sługę Kościoła i Ojczyzny.” Z katedry papież przeszedł do sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, gdzie odbyło się spotkanie z siostrami z różnych zgromadzeń zakonnych.
Dzień 17 czerwca Jan Paweł II rozpoczął od wizyty w Belwederze i spotkania z gen. Wojciechem Jaruzelskim. „Przybywam, ażeby być z moimi rodakami w szczególnie trudnym momencie dziejów Polski po drugiej wojnie światowej. Równocześnie nie tracę nadziei, że ten trudny moment może stać się drogą do społecznej odnowy, której początek stanowią umowy społeczne zawarte przez przedstawicieli władzy państwowej z przedstawicielami świata pracy. I chociaż życie w Ojczyźnie od 13 grudnia 1981 roku zostało poddane surowym rygorom stanu wojennego, który został zawieszony od początku bieżącego roku – to przecież nie przestaję ufać, że owa zapowiadana wielokrotnie odnowa społeczna według zasad wypracowanych w takim trudzie w przełomowych dniach sierpnia 1980 roku i zawarta w porozumieniach dojdzie stopniowo do skutku” – mówił papież.
Z Belwederu Ojciec Święty udał się do kościoła Kapucynów, gdzie znajduje się serce Jana III Sobieskiego, zwycięzcy spod Wiednia. Tam czekali ludzie związani z opozycją. Wielu z nich wyszło niedawno z więzienia, były też rodziny tych, którzy nadal jeszcze tam przebywali. Ojciec Święty nie wygłosił przemówienia, ale z wieloma rozmawiał, na przykład serdecznie uścisnął i przytulił do siebie Barbarę Sadowską, matkę zabitego kilka tygodni wcześniej przez milicję Grzegorza Przemyka. Ten gest nieoficjalnie urósł do rangi wielokrotnie powtarzanego symbolu. Potem, w rezydencji przy Miodowej, papież spotkał się z przedstawicielami różnych wyznań, w tym z odradzającą się wspólnotą żydowską oraz z delegacją KUL-u.
Wydarzeniem dnia była papieska Msza Święta na Stadionie Dziesięciolecia. Największe w dziejach stolicy zgromadzenie, bo 1,5 mln wiernych z 11 diecezji, wypełniło także rozległe błonia oraz Park Skaryszewski. W homilii Ojciec Święty mówił, że los Polski w 1983 roku nie może być obojętny narodom świata. Wzywał też naród do zwycięstwa natury moralnej. „Chodzi o dojrzały ład życia narodowego i państwowego, w którym będą respektowane podstawowe prawa człowieka. (…) Taki ład może być zarazem zwycięstwem rządzonych i rządzących.”