– Kościół chciałby pokazać wiernym – w tym politykom – człowieka, dla którego praca polityczna była drogą do osobistej świętości. Dlatego też Robert Schuman jest wielkim apostołem nadziei – mówi o. prof. Bernard Ardura, norbertanin, postulator procesu beatyfikacyjnego Roberta Schumana
Z o. prof. Bernardem Ardurą, norbertaninem, postulatorem procesu beatyfikacyjnego Roberta Schumana, rozmawia Radek Molenda
Dlaczego Kościół zdecydował się zbadać życie Roberta Schumana, jednego z założycieli Unii Europejskiej, pod kątem jego beatyfikacji?
Chcąc najcelniej go scharakteryzować, trzeba powiedzieć, że był katolikiem, który bardzo skromnie żył, niemal jak mnich, codziennie karmił się eucharystycznym Ciałem Chrystusa i wsłuchiwał się w magisterium Kościoła. Widział jednak swoje powołanie do działalności jako osoba świecka – polityk, którego zadaniem jest służba na rzecz dobra wspólnego. Nigdy nie próbował udawać księdza, mówić kazań. Po prostu żył jak chrześcijanin, dawał świadectwo, promował przebaczenie i pojednanie, głównie w stosunku do swoich przeciwników politycznych.
Zwłaszcza dziś, kiedy mamy tyle skądinąd zasadnej nieufności wobec ludzi polityki, Kościół chciałby pokazać wiernym – w tym politykom – człowieka, dla którego praca polityczna była drogą do osobistej świętości. Dlatego też Robert Schuman jest wielkim apostołem nadziei. W procesie, który prowadzimy, próbujemy go takim odkryć i ukazać światu.
Jak Schuman przekładał służbę dla dobra wspólnego na ideę zjednoczonej Europy?
Bardzo bliska mu była idea, którą znamy z nauczania św. Jana Pawła II, że Europa ma przyszłość i swój cel w oddychaniu oboma płucami: Wschodem i Zachodem. Stąd też uważał za sprawę fundamentalną, i dążył do tego, by upadł mur berliński i cały system komunistyczny. Wzywał do stworzenia modelu nowego istnienia na kontynencie europejskim. Uważam, że Schuman, jego osobowość i to, co robił, są kluczem do zrozumienia ideału nowej Europy, jaki nosił w sercu Jan Paweł II.
Dlaczego idee Schumana tak słabo są przyjmowane w jego rodzinnej Francji?
Ponieważ Francuzi pomylili ideę laickości i świeckości państwa. Schuman podnosił na wielu forach, także międzynarodowych, że świeckość państwa oznacza ochronę przez to państwo wszystkich: wierzących i niewierzących. Tymczasem laickość państwa w wersji obowiązującej dziś we Francji polega na wykluczaniu wierzących.
Francuzi wyrzekli się Schumana?
Tak bym nie powiedział. Znają go jako polityka – byłego premiera francuskiego rządu. Jednak wiedząc o jego jednoznacznych poglądach, bezkompromisowości w prezentowaniu chrześcijańskich postaw – starają się go ignorować.
Na jakim etapie jest proces beatyfikacyjny?
Positio, czyli dossier dotyczące Schumana mające wykazać heroiczność jego cnót, jest już ostatecznie redagowane na etapie rzymskim. Mamy bardzo obszerny materiał zgromadzony przy okazji tego procesu, który trzeba jeszcze w sposób syntetyczny ująć, zachowując głębię tej postaci. Brakuje nam jeszcze tak zasadniczej sprawy, jak cud za przyczyną Roberta Schumana, który trzeba poddać pod weryfikację kanoniczną i uznać.
Ten cud, na który czekamy, ma być wymodlony za wstawiennictwem Roberta Szumana. Czyli należy się do niego modlić?
Faktycznie, gdy chodzi o polityków, to modlenie się do nich sprawia pewną trudność (szeroki uśmiech) Mogą pomyśleć, że ich bezrefleksyjnie kochamy i adorujemy. Ale – mówiąc już poważniej – to prawda, że cud przychodzi, kiedy się o niego modlimy. Dlatego prosimy o znak od Boga poprzez wstawiennictwo świętych, także tych, których dopiero chcemy zaliczyć do grona błogosławionych. A więc nie ma nic niewłaściwego w tym, że zwracamy się do Roberta Schumana z prośbą o takie wstawiennictwo.