Trzeba to wszystko wiedzieć, ale nie można poprzestawać na jałowym zgorszeniu. WSZYSCY – jak uczyli św. Tomasz i bł. Jan Paweł II – mamy obowiązek POLITYCZNEJ reakcji, obowiązek zbyt poważny, by pozostawić go politykom. Ale – jak mówią komentatorzy piłkarscy – niewykorzystane okazje się mszczą. Polska miała okazję skutecznie przeciwdziałać polityce niszczenia Europy i jej narodów. Jednak w czasie negocjacji traktatu lizbońskiego postulat dopisania do katalogu wartości Unii praw rodziny został potraktowany jako nieistotny i niepolityczny. Co więcej – jego nieistotność i niepolityczność wmówiono opinii chrześcijańskiej. Tymczasem samo jego zgłoszenie mogło spełnić wiele funkcji. Po pierwsze – mogło pozwolić na konsolidację państw Unii, które go poparły, więc samo przez się mogło wzmocnić opinię chrześcijańską w Europie. Po drugie – mogło dać podstawę do odrzucenia jakichkolwiek zmian w katalogu wartości Unii, jeśli i prawa rodziny nie byłyby tam umieszczone. Po – trzecie wpisanie go można było postawić jako warunek akceptacji traktatu.
Wszystko to można było zrobić, na przeszkodzie stanęły jedynie oportunizm i obojętność polityków. Takich błędów powtarzać więcej nie można. W polityce trzeba mieć wyobraźnię, bo w każdej sytuacji można pracować dla dobra wspólnego Polski i ładu międzynarodowego, który dobro Polski szanuje. Oczywiście, chodzi o wyobraźnię kreatywną, szukającą nowych dróg działania. A nie o wyobraźnię chorą, zakładającą, że będziemy działać – o ile zgadzać się będą na to ci, którym musimy się przeciwstawić.
![]() | Marek Jurek |