Alberobello słynie z ponad tysiąca trulli, małych, kamiennych domów z XV wieku. Wśród nich jest też kościół św. Antoniego z 1926 roku, niemal identyczny jak trullo. I tu spoglądają na mnie tylko dwaj święci: o. Pio i Jan Paweł II. – Po co nam inni, ci są najlepsi – mówi z przekonaniem Giuseppe, sprzedawca pamiątek. W 1980 roku napisał nawet do papieża w imieniu mieszkańców miasteczka. Ale Giuseppe zapomniał, że Puglia ma najwięcej świętych w całym chrześcijańskim świecie.
Tu przecież, niemalże na samym końcu „obcasa” włoskiego buta, jest malutki port Otranto. Stąd ponad 500 lat temu marsz na Europę zaczynali Turcy, którzy 30 lat wcześniej zdobyli Konstantynopol, gdzie „zabijali każdego napotkanego, bez różnicy, także kobiety i dzieci” (Steven Runciman w „Upadku Konstantynopola 1453”).
Ale Otranto nie myślało o kapitulacji. Turcy widzieli ze swoich okrętów zacumowanych w zdobytym już porcie, jak z zamku obrońcy zrzucają do Adriatyku klucze miasta. Jak potoczyła się historia, wiemy. Przypomniał ją papież Franciszek swoją pierwszą kanonizacją – właśnie 800 męczenników z Otranto, którzy 12 sierpnia 1480 roku nie zgodzili się przejść na islam.
Ich czaszki „patrzą” dziś na każdego, kto wchodzi do katedry w Otranto. Pięć ogromnych, ponadtrzymetrowych okien w bocznym ołtarzu, szczelnie wypełnionych doczesnymi szczątkami zamordowanych przez Turków ludzi, robi wrażenie na każdym. Czy dziś znalazłoby się tylu?
Na to pytanie odpowiedział w 1980 roku bł. Jan Paweł II, kiedy pielgrzymował do Otranto: „przez taką samą próbę przechodzą także dziś męczennicy naszych czasów, męczennicy często nieznani, nawet tacy, którzy są blisko nas”. Papież Wojtyła wyjaśnił, że jego myśl „biegnie do wierzących w Chrystusa, którzy cierpią z powodu w wiary w swoich krajach”.
Wyruszając na wakacyjne szlaki, oczywiście módlmy się do „miejscowych” świętych, ale pamiętajmy także o „męczennikach z Otranto” naszych czasów.
![]() | Małgorzata Ziętkiewicz |