Kto czyta, nie błądzi. Pod warunkiem, że nie czyta historii wyssanych z palca. A takie właśnie są pojawiające się ostatnio teksty o możliwej, a nawet rychłej schizmie w Kościele w Polsce. Zastanawiająca jest troska o Kościół tych, którzy na co dzień bezkompromisowo z nim walczą. Kiedy Kościół mówi – to go uciszają, bo nie ma do tego prawa. A kiedy wzywa – piszą, że robi to nienawistnie, chcąc nas wtrącić do świata, którego już nie ma.
O kształt Europy ostro walczą politycy we wszystkich krajach Starego Kontynentu. Z tym, że inaczej robi to rząd w Warszawie, a inaczej w Berlinie. Angela Merkel kilka dni temu określiła się, że popiera uruchomioną przez Komisję Europejską procedurę wobec Polski, Czech i Węgier. Sama zaś jest krytykowana przez znaczną część niemieckiego społeczeństwa za wywołanie kryzysu migracyjnego, z którym Europa nie potrafi sobie poradzić. Zresztą postępowanie elit politycznych wobec kryzysu źle ocenia coraz więcej Europejczyków. Ale elity – jak to elity – nie czują, może nie widzą, ale za to są przekonane o własnej nieomylności, choć żaden kraj Unii Europejskiej nie wykonał decyzji o relokacji uchodźców. Jak karać, to może wszystkich, również te największe kraje Unii Europejskiej, przed którymi Komisja Europejska drży. Bo prawda jest taka, że nie tylko Polacy nie popierają sposobu, w jaki Unia Europejska próbuje rozwiązać problem. Najbardziej niezadowoleni są Grecy i Włosi – to w tych dwóch krajach imigrantów jest najwięcej. Podobne nastroje panują w Szwecji, Hiszpanii czy na Węgrzech. Ale Grekom czy Hiszpanom nikt nie wmawia, że są ksenofobami.
W Polsce opozycja interpretuje przemówienie pani premier z Muzeum KL Auschwitz w sposób, jakiego nie powstydziliby się mistrzowie dawnej propagandy: że „Beata Szydło mówi ostrzej niż neofaszyści”, że jej „narracja jest identyczna z tym, co mówił kiedyś Adolf Hitler”, a w kraju podsycany jest nacjonalizm i rasizm!
Lawina komentarzy ruszyła tuż przed Bożym Ciałem. Warto więc głośno zapytać o ich konsekwencje. Straszenie faszyzmem i antysemityzmem to stara sztuczka, ale na rynku krajowym już nie działa i w tym przypadku jest zupełnie nietrafiona. Myślącym pokazuje totalną bezradność komentatorów. Ale dla opinii zagranicznej...? W Niemczech na przykład spora, jeśli nie większa cześć środowisk opiniotwórczych jest przekonana o swojej wyższości, o braku winy (w tym przypadku za wojnę i Holocaust) i o „chorobie” która toczy dziś Polaków. Dlaczego tego typu komentarze tak łatwo i chętnie podchwytują zachodnie media, pisząc wręcz o „obrzydliwym zachowaniu premier”?
Między partiami opozycyjnymi trwa licytacja: kto mocniej uderzy w Beatę Szydło. Nie wierzę, by ci, którzy rzucają najdalej, nie zdawali sobie sprawy z przyszłych konsekwencji tych ekstremalnych zawodów. W ataku na państwo nikt nie zyskuje, a wszyscy tracą. A w sytuacji, gdy tak bardzo zmienia się nasze europejskie otoczenie, aż strach pomyśleć, co może nas czekać za rogiem.