Zirytowany faktem bycia na amerykańskim celowniku, tak jak wielu moich niemieckich kolegów, postawiłem choć na weekend zaszyć się na łonie natury. Miejsca nie planowałem, ot po prostu sprawy zawodowe zaniosły mnie akurat do Krakowa, skąd postanowiłem po raz pierwszy udać się do ciekawie brzmiącej miejscowości o nazwie Rabka. Już na miejscu dowiedziałem się, że jest to Rabka Zdrój, a więc miejsce uzdrowiskowe dla ciała i dla ducha. Przyjemnie było spacerować po Parku Zdrojowym, inhalując czyste powietrze i ciesząc uszy śpiewem ptaków. Tak jak uczynił to przez 60 laty Jan Paweł II, który dokładnie w czerwcu 1953 roku udał się z młodzieżą do Rabki, aby stąd wyruszyć w dwudniową wędrówkę szlakiem obecnie nazywanym papieskim. W owych czasach ks. Karol Wojtyła był już na celowniku służb komunistycznych, we wrześniu tego samego roku kard. Wyszyński został internowany. W górach jednak człowiek mógł się poczuć swobodnie, wolny od wszechogarniającej kontroli, sam na sam z własnymi myślami. Okazuje się, że po ponad pół wieku wiele się w tej kwestii nie zmieniło. Ksiądz Karol Wojtyła wracał do Rabki jeszcze wielokrotnie w latach 1953-1958, prowadząc w miejscowym kościele rekolekcje dla młodzieży licealnej. Podczas jednego ze swoich rabczańskich pobytów odwiedził pokój, o istnieniu którego niewielu wiadomo, w którym w 1937 roku przebywała jako kuracjuszka św. siostra Faustyna. Pokój znajduje się w Klasztorze Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia i jest dostępny dla każdego, kto chciałby poczuć ducha dwojgu wielkich polskich świętych. Kiedy w pokoju tym leżała schorowana s. Faustyna, nikt nie podejrzewał, że przebywa tam wielka święta, która rozmawia ze św. Józefem. Bo to właśnie w Rabce ukazywał się jej św. Józef. Kiedy ks. Wojtyła odwiedzał pokój s. Faustyny, też nie podejrzewano, że oto kolejny święty przybywa pod dach rabczańskiego klasztoru.
Dziś przemiłe siostry mieszkające w tym klasztorze zapraszają do spędzenia czasu w pokoju Świętej na rozmyślaniu, na rozmowie o niej, na przeglądaniu przedmiotów, z których korzystała – modlitewnika, Pisma Świętego – a na początek proponują pyszną kawę. Siedząc wspólnie przy stole, delektując się aromatycznym napojem, wyglądamy przez okno, skąd rozciąga się piękna panorama na klasztorny ogród i pasmo Gorców. I czujemy się tak, jakbyśmy jedną nogą byli już w niebie.
Po dwóch dniach w Rabce siły fizyczne i duchowe są już zregenerowane. Może pozostać tylko żal, że nie udało się wejść na Turbacz, ale przynajmniej będzie powód, aby do Rabki powrócić. I udać się szlakiem papieskim po gorczańskich stokach. Bez zasięgu, całkowicie offline. I oczywiście bez podsłuchu.
Stefan Meetschen |