Jakże „klasyczna” odpowiedź! Po tylu latach „Wyborcza” wciąż posługuje się tymi samymi metodami, dyskredytując polemistów na poziomie moralnym. Skoro nie zgadzasz się z nami, skoro nie podzielasz naszych fobii, znaczy jesteś człowiekiem niegodnym, obłudnym, i – choć nie pada to słowo – „nikczemnym”. „Nikczemny” to ulubione słowo Adama Michnika, ulubione więc przez redakcję z Czerskiej. Tak ulubione, że już skompromitowane.
„Wyborcza” zagrożenie prawicą radykalną, nazywaną przez nią niesłusznie „faszystowską”, stale pielęgnuje. I bywa skuteczna. Jak słusznie zauważył Krzysztof Kłopotowski, to właśnie ta gazeta reanimowała ruch narodowy. Próba zablokowania legalnego Marszu Niepodległości przez „GW” z redaktorem Sewerynem Blumsztajnem na czele pod hasłem „Faszyzm nie przejdzie” tak oburzyła Polaków, że w następnym roku impreza niezależnego – i wciąż legalnego – Marszu urosła kilkukrotnie. Przyszli ludzie do tej pory dalecy od narodowców. W rezultacie ruch narodowy jest na ostatniej prostej do powołania własnej partii.
Ciekawa jest definicja faszyzmu w wydaniu redaktora Michnika. Kilkanaście dni temu tak opisywał „zagrożenie”: „Dla tych ludzi nie istnieje kompromis. Spór o in vitro zmienia się w totalną wojnę ideologiczną i religijną”. Gdyby jednak wyciąć z powyższego konkret – a więc „in vitro” i religię – to trzeba pytać, gdzie naprawdę jest najwięcej owej zapiekłości. Ot, choćby opublikowany niedawno na łamach „GW” artykuł Agnieszki Graff „Kto nie lubi feministek”. Znajdujemy w nim takie oto sformułowania: „Reakcja [antyfeministyczna] zalewa nas zewsząd i nigdy się mediom nie nudzi” czy: „Naprawdę groźny jest antyfeminizm w wersji soft, łagodnie zatroskany o losy zwykłych kobiet, liberalny i pozornie zdroworozsądkowy”, „(....) skuteczną odpowiedzią na reakcję może być tylko kobieca solidarność”.
Tępienie umiarkowania i „pozornie zdroworozsądkowego” zatroskania to przecież typowy przejaw braku woli kompromisu i dążenia do „totalnej wojny ideologicznej”, przed czym przestrzegał... sam Michnik. Może więc to redakcja największej gazety w Polsce ma problem z rozumieniem demokracji?
I na koniec jeszcze jedna uwaga: widzenie wszędzie wokół faszyzmu w przypadku środowiska, którego wielu przedstawicieli miało przodków w KPP, PPR i PZPR, jest co najmniej nieprzyzwoite. Bo przecież tych, których szczątki właśnie teraz odnajdujemy na tzw. „Łączce”, mordowano w tamtych czasach jako „reakcjonistów” i „faszystów”. A byli to po prostu polscy patrioci.
![]() | Jacek Karnowski |