Skoro tak, to warto zastanowić się, co to znaczy: mieć jezuicką duchowość i myśleć jak jezuita. W jednym z dokumentów zakonu Towarzystwa Jezusowego znajdujemy swego rodzaju definicję: „Być jezuitą to doświadczać, że jest się grzesznikiem, ale powołanym na towarzysza Jezusa”. No właśnie! Z jednej strony poczucie własnych słabości i grzechów, a z drugiej – doświadczenie obecności Chrystusa, który powołuje mnie pod swój sztandar. Na trzy elementy jezuickiej duchowości zwrócił Franciszek uwagę podczas wspomnianej Mszy Świętej z jezuitami w Rzymie.
Po pierwsze, Jezus ma być w centrum życia. Chodzi o to, aby nie być skoncentrowanym na sobie, na własnych planach, ale na Chrystusie i Jego woli. Przy czym Papież zauważa, że „mogę iść za Chrystusem tylko w Kościele i z Kościołem”. Nazywa Chrystusa i Kościół dwoma płomieniami, których nie można od siebie odseparować. „Służyć Chrystusowi oznacza – podkreśla Franciszek – kochać ten konkretny Kościół, czyli służyć mu hojnie i w duchu posłuszeństwa”. To bardzo ważny aspekt, gdyż dziś różne środowiska proponują – z cynizmu lub z głupoty – fałszywą reformę, która polega na rozdzielaniu wiary w Chrystusa od konkretnego Kościoła, na którego czele stoją biskupi. Papież, odwołując się do „Ćwiczeń Duchowych” Ignacego Loyoli, przypomina jezuitom: „Jesteśmy w służbie Chrystusa i Kościoła, Oblubienicy Chrystusa, Pana naszego, a jest nią nasza święta Matka – Kościół Hierarchiczny”. W tym kontekście jakże fałszywie brzmią wszelkie próby przekonywania, że niektórzy zbuntowani księża są bliżej postawy Franciszka niż biskupi, którym owi księża są nieposłuszni.
Drugi wskazany przez Franciszka element duchowości jezuickiej zawiera się w formule „dać się zdobyć Chrystusowi”. To nie my zdobywamy Jezusa, ale Jezus zdobywa nas. Szukamy Chrystusa, służymy Mu, ponieważ On nas pierwszy znalazł. Znalezienie Chrystusa w swoim życiu oznacza w gruncie rzeczy to, że odnajdujemy samych siebie przed Bogiem. Franciszek wyjaśnia: „W języku hiszpańskim jest takie słowo, które dobrze wyraża tę sytuację: «On nas wyprzedza» (El nos primerea). Gdy my przychodzimy do Niego, On już na nas czeka”.
Trzeci element to „poczuć wstyd z powodu naszych ograniczeń i grzechów, żeby być pokornymi przed Nim i wobec braci”. Chodzi o zdrowy wstyd, który możemy odczuć, kiedy kontemplujemy oblicze Ukrzyżowanego. Wstyd z powodu naszej małości i niewierności. Takie poczucie wstydu nie prowadzi jednak do ukrywania się przed Bogiem, ale – wręcz przeciwnie – do postawy pokornej służby. Ta pokora uczy nas, że to nie my budujemy Królestwo Boże, ale łaska Chrystusa, który w nas i poprzez nas działa. Pokora „popycha nas – podkreśla papież jezuita – abyśmy wszystko, czym jesteśmy, poświęcili nie nam samym i naszym pomysłom, ale służbie Chrystusowi i Kościołowi, jako naczynia gliniane…”. Kościół nie jest bowiem jedynie instytucją, którą ludzie kształtują wedle swych idei, ale dziedzictwem powierzonym nam przez Chrystusa w Duchu Świętym.
![]() | Dariusz Kowalczyk SJ |