Feministki i lodówki

Zaczęło się od posła Marka Jakubiaka, który na antenie Polskiego Radia wygłosił tezę, że feminizm kończy się, jak trzeba wtargać lodówkę na czwarte piętro. Wzięły to do siebie redaktorki działu lifestylowego Wirtualnej Polski i… wtargały lodówkę na czwarte piętro.

Ponoć nie chodzi o to, by kobiety były bardziej męskie, a mężczyźni bardziej kobiecy. Tymczasem to kobiety zakasują rękawy i ładują się z lodówką schodami, a mężczyźni stoją i biją im brawo. Byłoby to nawet wesołe, gdyby nie prawdziwe. Przypomniała mi się bowiem sytuacja z pewnego biura, w której trzeba było wymienić baniak z wodą. Kolejni mężczyźni odmawiali, w końcu musiała to zrobić kobieta. I żaden nie poczuł się z tym nieswojo. O ustępowaniu w drzwiach czy w tramwaju nie będę się już rozwodzić – tam feministki wywalczyły mężczyznom pełne równouprawnienie.

Z tą równością ciągle jak kulą w płot. Wolałabym, żeby zamiast szarpać się z lodówką na czwarte piętro, panie dziennikarki zorganizowały debatę o tym, jakie prawa są im ograniczane. Domagają się szacunku, a pozwalają na to, by w momencie, gdy one siłują się z lodówką przez cztery piętra, panowie im klaskali.

Dokładnie o tym mówi inny fragment wypowiedzi posła Jakubiaka, który panie z WP i ich klakierzy przemilczeli: „Ruchy feministyczne zaczynają kontestować szacunek mężczyzny do kobiety”.

Panie zarzekają się ,że nie o lodówkę chodzi i feminizm nie polega na tym, by udowodnić mężczyznom, że kobiety potrafią być męskie. W takim razie po co całe to bujanie się z lodówką po klatce schodowej? Tym bardziej, że kończą słowami: „Kobiety są mądre, silne i jeśli mają problem, poproszą o pomoc koleżankę”. Jak ktoś się czuje mądry i silny, to nie trąbi o tym w świat. Brzmi jak zaklinanie rzeczywistości? Podobnie jak wieńczące filmik z całej akcji z lodówką hasło jednej z pań: „Kobiety górą!”. Panowie! Walczcie o równouprawnienie, bo zaraz go dla was zabraknie!