Może właśnie tym kierowało się lewicowe merostwo Paryża, które przez ostatnie lata nie chciało wydać zgody na ustawienie pomnika papieża Wojtyły przed polskim kościołem. Dopiero kiedy sprawa nabrała rozgłosu dzięki Polskiej Misji Katolickiej, za pomnikiem opowiedzieli się m.in. były prezydent Francji Jacques Chirac wraz z małżonką i prawicowi politycy. Pomnik wkrótce stanie, znów dzięki polskim parafianom. Zastanawiające jest, dlaczego niektórym osobom tak bardzo przeszkadzają pewne pomniki. Czyżby drażniły ich sumienie? Bo tego, czego – lub kogo – nie widać, usuwa się automatycznie z myśli, pamięci, serca. Dobrze wiedzą również o tym ci, którzy blokują budowę pomników patriotycznych. A przecież pamięć jest częścią tożsamości każdego człowieka, narodu, całej społeczności ludzkiej. Przypominał o tym właśnie Jan Paweł II w książce „Pamięć i tożsamość”.
Polacy dobrze o tym wiedzą, bo doprawdy nie spotkałem się z takim determinizmem podtrzymywania własnej pamięci historycznej, pamięci o narodowych bohaterach i świętych pośród innych europejskich nacji. Polacy mogą też szczycić się największym na świecie pomnikiem Jezusa Chrystusa, który stanął w Świebodzinie, i Jana Pawła II w Częstochowie. Pomnikiem Matki Bożej już nie, bo najwyższa statua na świecie została niedawno odsłonięta w Boliwii i jest wyższa nawet od świebodzińskiego Chrystusa. Nie o rankingi tu jednak chodzi. Niekiedy bowiem mała, skromna tablica może przypominać kolejnym pokoleniom o ważnych minionych wydarzeniach. Chyba szczególnie chwytające za serce i często określane przez mainstreamowe media jako kontrowersyjne są pomniki poświęcone pamięci dzieci nienarodzonych. Te na polskich cmentarzach wielokrotnie dewastowane, oblewane farbą czy rozbijane, najdobitniej pokazują, jak bardzo niektórzy chcą wyprzeć z pamięci słowa Jana Pawła II: „Naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości”. Jak zapobiec takim aktom wandalizmu czy po prostu reakcjom na wyrzuty sumienia, znaleźli rozwiązanie łotewscy obrońcy życia. W centrum Rygi powstał poruszający pomnik w postaci odlewów noworodków leżących na chodniku, a przy każdym z nich tabliczka w języku łotewskim, rosyjskim i angielskim z tekstem napisanym w pierwszej osobie, czyli tak jakby nienarodzone dziecko opowiadało o tym, dlaczego się nie urodziło.
Nikt nie waży się tknąć takiego pomnika, bo jak można kopnąć czy obić bezbronnego noworodka, mimo że jest jedynie cementowym odlewem? Przechodnie spacerujący promenadą zatrzymują się, czytają tabliczki, składają kwiaty i zamyślają się. Koło tego pomnika nie da się przejść obojętnie, porusza każdego. Wywołuje w przechodniach etyczny szok, który nie musi być koniecznie umotywowany religijnie, ale po prostu humanistycznie. Bo ochrona życia nie jest zadaniem narodowym, ale wyzwaniem globalnym. Najlepiej byłoby jednak, gdyby nienarodzonym w ogóle nie trzeba było stawiać pomników.
![]() | Stefan Meetschen |