Ale wybory te cieszą z jeszcze jednego względu, podobnie jak niedawne wybory do Senatu w Rybniku czy zmiany w Sejmiku Podkarpackim. To bardzo ważny krok w kierunku odejścia od sondażowej demokracji masowej, w kierunku republikańskiej demokracji, opartej na aktywności i opinii społecznej. Wreszcie zaczynamy serio traktować wybory uzupełniające lub przedterminowe wybory lokalne. . Na całym świecie – w Stanach Zjednoczonych, w Wielkiej Brytanii, w Niemczech (wybory krajowe) – traktuje się je bardzo poważnie, jako wydarzenia rangi narodowej, jako realny sprawdzian poglądów społeczeństwa. To moment, kiedy głos wyborców zastępuje magię sondaży i kiedy społeczności regionalne czy lokalne mogą coś powiedzieć całemu krajowi. Charakterystyczna rzecz, że gdy nadchodziła druga tura wyborów w Elblągu, instytuty sondażowe ucichły.
Warto uświadomić sobie również skalę elbląskiego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości. Elbląg od lat popierał Platformę Obywatelską. Odwołany prezydent Nowaczyk trzy lata temu wygrał z obecnym prezydentem-elektem w pierwszej turze 36:17, kandydat PiS do drugiej tury w ogóle nie wszedł. Rok wcześniej, w wyborach europejskich, PO wygrała z PiS 49:23. A w drugiej turze ostatnich wyborów prezydenckich Bronisław Komorowski wygrał z Jarosławem Kaczyńskim 62:37. Wybory z ostatniej niedzieli to prawdziwy zwrot i znak przełamywania geograficznego fatalizmu, przekonania, że są miejsca w kraju, w których prawica wygrywać nie może. Rybnik i Elbląg powiedziały Polsce, że takich miejsc nie ma. Miejmy więc nadzieję, że ten głos Polaków – w obu wypadkach w wyborach większościowych – zachęci Prawo i Sprawiedliwość do bardziej otwartego myślenia o sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych, stanowiących prawdziwą szansę na ożywienie opinii publicznej, na przywrócenie znaczenia przekonań i osobistej odpowiedzialności w polskim życiu publicznym.
![]() | Marek Jurek |