„Drogi polski kliencie, nasz koncern pragnie Cię przeprosić za mylne informacje na temat naszych produktów oraz za wady, które mogły narazić Cię na dyskomfort oraz straty finansowe. Jednocześnie pragniemy zapewnić, że dołożymy wszelkich starań, by taka sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości. Podkreślamy, że wyjątkowo cenimy sobie polskich klientów i ubolewamy, że wprowadzono ich w błąd. Nasza firma w trosce o dobre relacje na polskim rynku postanowiła wypłacić wszystkim pokrzywdzonym wysokie odszkodowania za odniesione straty zarówno finansowe jako i moralne. Pragniemy, by ten skromny gest wynagrodził popełniony przez nas błąd. Proponujemy, by jako zadośćuczynienie za wynikłe szkody zechcieli Państwo przyjąć odszkodowania finansowe. Zaznaczamy również, że gotowi jesteśmy odkupić sprzedawany przez nas produkt, po cenie, za którą został nabyty. Jednocześnie raz jeszcze przepraszamy polskich klientów za kłopot i zapewniamy, że zrobimy wszystko, by w przyszłości się nie powtórzył.”
Te przeprosiny to oczywiście – i niestety – żart, który ma zilustrować dwulicową postawę niektórych wielkich koncernów wobec swoich klientów. Z jednej strony firmy te zabiegają o swój wizerunek w bogatych państwach zachodnich, z drugiej lekceważą klientów drugiej kategorii jakimi są dla nich, między innymi, mieszkańcy naszego kraju, i odnoszą się do nich z arogancją. Doskonale widać to na przykładzie ostatniej afery z odszkodowaniami dla użytkowników samochodów Volkswagen w Stanach Zjednoczonych. Afera zyskała już miano „dieselgate”.
Niemiecki koncern poinformował właśnie o rozszerzeniu akcji naprawy i wykupu od klientów feralnych pojazdów na rynek kanadyjski. Całość kosztów związanych z kampanią serwisową oszacowano na 1,6 mld USD. Akcja ta ma polegać na naprawie bądź odkupie około 105 tys. pojazdów. Kilka lat wcześniej podobnie wysokie odszkodowanie otrzymali amerykańscy właściciele od japońskiego koncernu samochodowego Toyota. Wyjaśnieniem sprawy zajęły się władze federalne, a szef koncernu został wezwany przed Kongres.
A jak jest u nas? Na razie żaden z szefów potężnych światowych koncernów nie stanął przed naszą komisją sejmową, mimo że podobne samochody jeżdżą także po polskich drogach. Nie chodzi zresztą przecież tylko o auta. Każdy, kto kupuje choćby laptopa, często pada ofiarą manipulacji „wszechmocnych” sieci handlowych, które zastrzegają sobie, wbrew obowiązującemu unijnemu prawu, że dany towar nie podlega zwrotowi, bądź że okres reklamacji, z różnych powodów, jest krótszy.
Sposób traktowania nas wszystkich zdaje się potwierdzać, że dla wielu koncernów jesteśmy rynkiem drugiej kategorii. Dotyczy to, niestety, wszystkich towarów, nie tylko w dziedzinie techniki, ale także chemii czy żywności. Mam wrażenie, że w tej kwestii zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić. A szkoda, bo jeśli sami nie będziemy się szanować, nie zrobią tego za nas inni.
Co? Gdzie? Kiedy?
