
Katedra św. Jakuba w Santiago de Compostela
Jednak tak doskonale zorganizowane „kolorowe” grupy pieszych pątników, z całym zapleczem technicznym, transportowym, medycznym i duchowym (!) to z całą pewnością domena Polaków. Piesze pielgrzymki na Jasną Górę, wychodzące w sierpniu niemal z każdego zakątka kraju, to fenomen na skalę europejską. Nic dziwnego, że kilkudziesięciosobowe, a czasem nawet kilkusetosobowe grupy Włochów, Hiszpanów (których kraj posiada przecież najbardziej znany szlak pielgrzymkowy na świecie) czy Niemców dołączają co roku do polskich pątników, by na nowo odkrywać sens bycia na szlaku, w drodze. Holenderski pisarz Cees Nooteboom, który napisał m.in. „Drogi do Santiago” i wiele dzienników z podróży, powiedział kiedyś, że cały świat i wszechświat znajduje się w ruchu. Idąc dalej tym tokiem myślenia, można stwierdzić w kluczu chrześcijańskim, że pielgrzymka jest metaforą ludzkiego życia.
Jesteśmy cały czas w drodze. I to, co najważniejsze jest na szlaku, powinno być również ważne w życiu. Ot, choćby codzienna regularna modlitwa, rozważania, koncentracja, cisza, ale również braterstwo, wzajemna pomoc, śpiew, radość, wychwalanie Pana i dzieł Jego stworzenia. Inne rzeczy schodzą w drodze na drugi plan. Co nie oznacza, że są nieważne, bo trzeba też jeszcze jeść, spać, aby mieć siłę do pielgrzymowania. Jednak w jakiś sposób droga porządkuje nasze priorytety. Stąd też niezmiernie ucieszyłem się na wieść, że oto pod koniec lipca został uroczyście zainaugurowany pierwszy odcinek Drogi św. Jakuba w diecezji warszawsko-praskiej, prowadzący od sanktuarium maryjnego w Loretto do Jadowa. Figura jej patrona, św. Jakuba Apostoła, przywieziona prosto z Santiago stanęła w parafii w Jadowie, której patronuje ten pierwszy męczennik pośród Apostołów. A ponieważ Droga Jakubowa, która w przyszłości będzie prowadzić w kierunku Warszawy, przechodzi dokładnie przez moją miejscowość, to za każdym razem, wychodząc z domu na spacer, jestem już na pielgrzymim szlaku. W przenośni i dosłownie.
Dlatego nie zdziw się pewnego dnia, Czytelniku, że jeśli nie wyjdziesz na pielgrzymi szlak, to może kiedyś droga sama do ciebie przyjdzie.
![]() | Stefan Meetschen |