Ja jednak uważam, że to dobrze, iż Polacy mogli zobaczyć ten film – na głównym kanale wiodącej stacji – i dyskusję po ostatnim odcinku serialu. Mogli sami się przekonać, co to za „sztuka”, i sami wyciągnąć wnioski. A zresztą, film zaniepokoił wcześniej także tegoż właśnie prezesa TVP, który w liście skierowanym do szefa niemieckiej telewizji publicznej pod koniec marca napisał, że w filmie posłużono się krzywdzącymi i fałszywymi uproszczeniami w obrazie historycznym Polski i żołnierzy AK. Podkreślił, że treść i forma przedstawionych w nim wątków polskich nie mają nic wspólnego z prawdą historyczną. Czyli – mówiąc bez dyplomacji – że fałszuje on historię.
Przypomniały mi się podobne emocje i podobne kłamstwa, które w latach 80. przemycał francuski obraz „Shoah”, sugerujący, że Polacy byli współodpowiedzialni za Holokaust. Też krytykowany i też pokazany w TVP! Nie od dziś wiadomo, że są grupy, którym na rękę jest zwalanie winy na innych i obrzucanie ich błotem.
Niemiecki obraz pokazuje, że mamy problem z czymś zupełnie innym. Wszyscy mogliśmy się zorientować, że zrobiony całkiem dobrze, z prawdziwym rozmachem serial jest niezgodny z historyczną prawdą, a momentami także antypolski. A jeśli mówi to dobitnie Szewach Weiss, b. przewodniczący Knesetu i b. ambasador Izraela w Polsce – to znaczy, że polskie opinie na temat filmu nie są przykładem naszych kompleksów czy uprzedzeń. Po prostu, Niemcy świadomie zrobili ten serial i nagięli fakty. To wpisuje się w realizowaną od lat taką, a nie inną politykę historyczną Niemiec. Niektórzy niemieccy dziennikarze w rozmowach z nami autentycznie nie wiedzieli, dlaczego my mamy wątpliwości, czego się czepiamy. Skoro elity tak już myślą, to znaczy ze większość Niemców tym bardziej! Że zmyli już z siebie odium katów i przebrali się w szaty ofiar.
Dzieje się to w kilka lat po tym, jak obecne elity w Polsce tak bardzo wyśmiały politykę historyczną i zaniechały jej prowadzenia, a niektórzy porównywali ją do niebezpiecznych szowinizmów. Dziś okazuje się, jak wielki był to błąd! Nie od teraz wiadomo, że przez sztukę robi się politykę, najlepszą propagandę i zmianę mentalności społeczeństw. Ten serial zrobił to już z Niemcami, za chwilę zrobi z Amerykanami czy Anglikami. A my?
Co my mamy w tej dziedzinie do zaoferowania światu, żeby spojrzał na nas i naszą historię w taki sposób, na jakim nam zależy? Żeby było jasne, że byliśmy – z jednej strony – haniebnie potraktowanymi przez dwa totalitaryzmy ofiarami, a z drugiej broniliśmy się jak prawdziwi bohaterowie, zachowując przy tym normy etyczne jak nikt w Europie?
Dlaczego od lat nie powstało żadne monumentalne dzieło na ten temat? „Czas Honoru” czy „Generał Nil” to stanowczo za mało! Polacy mają najwięcej „drzewek sprawiedliwych” w jerozolimskim ogrodzie Yad Vashem, a świat ogląda filmy o polskim antysemityzmie?! Wstyd, że Amerykanie musieli zrobić „Niepokonanych”, film o brawurowej ucieczce grupy polskich zesłańców z syberyjskiego gułagu! Dlaczego nie prowadzimy żadnej polityki w tej sprawie, od czego jest Polski Instytut Sztuki Filmowej?
Gdzie są elity? Co robili filmowcy, co kręcili przez ostatnie dwadzieścia lat? Co pisali publicyści? I wreszcie: jak zachowywali się w tej sprawie politycy? Brak reakcji dziś oznacza koniec nadziei na ogólnodostępną prawdę za lat kilka. Młodzi wiedzą już coraz mniej…
![]() | Krzysztof Ziemiec |